Felietony polityczne

Jaś Apostata

Nie muszę czytać wyznań Byłej Żony Palikota, żeby wyrobić sobie bieżącą opinię na temat tego szołmena polskiej sceny.

Zresztą byłe żony w dużym stopniu upiększają (wiem, co mówię) wizerunek ex-partnerów. Nawet, jeśli jest to wizerunek łajdaka, to ten łajdaczyna jawi się w ich opowieściach jako wyjątkowy. Na plus, czy na minus, ale zawsze z przytupem.

Palikot zaś jest facetem przeciętnym, tyle, że nieprzeciętnie narcystycznym i hałaśliwym.

Wszystko, co robi, robi dla poklasku, a jeśli – o zgrozo – uwikła się w przedsięwzięcie wymagające pracy organicznej, to zmienia przebranie sceniczne i sprawy nie było.
Odchodzi, wychodzi, wstępuje, występuje.
Zstępuje nawet, jeśli znajdzie widzów, co zaklaszczą.

Aktualny image Jasia the Walkera, walczącego ze zniewoleniem przez katopedofilokomunę za pomocą przybijania papieru na drzwiach świątyni jest dla moich wymagań rozrywkowych mało trendy.
Z wibratorem było mu bardziej do twarzy.
Subtelniej.

Janusz Apostata – wyrzekłszy się chrześcijaństwa – będzie mógł wreszcie brzydko bawić się pod kołdrą bez poczucia winy.
Co za ulga.

Wzruszające jest, że chce pociągnąć za sobą tylu, ilu się da, w trosce o ich wolność osobistą i prawa człowieka.
To naprawdę dobry i hojny pan, ojciec dla sierot i wdów opiekun.

Zresztą to logiczna konsekwencja nazwania partii własnym imieniem: Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną – pomyślał myśliciel i filozof.
I przybił.
Papier.
I stanął po lewicy.

Przy czym do polskiej mutacji lewicy Janusz Palikot pasuje znakomicie.
Polska lewica jeździ wypasionymi furami, mieszka w dworkach, na zakupy lata do Nju Jorku czarterem i troszczy się o prostego obywatela.
W wolnych od zabawy chwilach.

Gołym okiem widać, z jak wielką przykrością, z płaczem niemal głosują za ustawami eutanazyjnymi.
Mam na myśli ustawy lekową i emerytalną.

(Od razu mówię, że nie będę podejmować dyskusji z domowego chowu futurologami na temat odległych skutków wprowadzenia obu tych ustaw. Sami je odczujecie, a jeśli jesteście – jak ja – starymi piernikami, to wasze dzieci, a zwłaszcza córki.
Fizjologia człowieka, głupcze.
Zaiste, ścieżki umysłu są niezbadane, skoro doszło do tego, że z lęku przed patologicznie prawymi i sprawiedliwymi popiera się niemal nawykowo każdą rządową decyzję, choćby była kryminalnej natury.
Ten rząd ma wyjątkowe szczęście, że w tej samej czasoprzestrzeni istnieje straszydło Jarosław Kaczyński.
Dzięki temu Tusk&Co jest jest traktowany jak święta krowa, albo jak słodkie niemowlę, całowane w dupę nawet, gdy się zesrało).

Był czas, kiedy uważnie i ze sporą (jak na mnie) życzliwością obserwowałam Palikota – wtedy jeszcze podającego się za polityka.
Domyślacie się, co mnie w nim ujęło?

Tak, program Przyjazne Państwo.
Niby nic odkrywczego, ale w Polsce to była prawdziwie rewolucyjna myśl: państwo przyjazne dla obywatela.

Siedziałam wtedy na obczyźnie i myślałam: nareszcie będziemy mogli wrócić.
Jako osoba wielkiej wiary, uwierzyłam w materializację tego programu.

Wyobraźcie sobie zniesienie reliktu obowiązku meldunkowego. Miał zniknąć w 2012, ale rząd nie uporał się z zastępczym systemem powszechnej inwigilacji.

Pomyślcie o możliwości prowadzenia małej firmy bez przymusowego okupu na ZUS, niezależnego od dochodu. Nawet mafia czeka ze ściąganiem haraczu, aż się biedny patafian nieco wzbogaci. W Polsce biedny patafian albo zapożyczy się na dożywocie w banku, albo nauczy się wić, mataczyć i kraść, żeby w ogóle przeżyć. Mnie się marzyło zniesieniu przymusu mataczenia, idiotce.

Uproszczenie PIT.

Jawność kryteriów, przejrzystość procedur.

Odrzucenie apriorycznego założenia, że każdy obywatel na dzień dobry powinien być potraktowany jak złodziej.

Liposukcja biurokracji, która jest jak tkanka tłuszczowa, raz zapuszczona, zawsze robi jojo.

No, rozmarzyłam się, idiotka.
Wtedy, nie teraz.

Cóż, to okazało się za mało widowiskowe i zbyt prozaiczne.
O wiele trudniejsze, niż potoczysta mowa trawa.
Mozolne, wymagające koncentracji i kompetencji.

Program rozwiał się jak dym na wietrze.

Chociaż nie, wcale nie.

On tylko zmienił swoją zawartość i kształt.
Jak wosk, co rozpływa się przy ogniu.

Przyjazne państwo powstanie, kiedy tylko uda się zalegalizować marihuanę i zdelegalizować krzyż.
No i – co najważniejsze – uprościć procedurę apostazji.

4 komentarze

  1. J. Kaczyński nie jest z mojej bajki. Żaden polityk nie jest.
    Owszem cenię JKM ale na zasadzie, że w krainie ślepców jednooki powinien być królem. Tyle i aż tyle.
    Niemniej nastąpiło przewartościowanie pojęć, które każe mi J. K. bronić.
    Normalny jest gej, bo ma ten przywilej od Bozi (takim go stworzyła), natomiast nienormalny jest facet który nie wie co to konopie indyjskie, kocha starą matkę, posiada kota (no wiecie co) i żyje samotnie. Nie kupuję tego.
    Tak po prawdzie nie jest mi potrzebne przyjazne państwo. Potrzebuję państwa, które nie jest mi wrogie i nie przeszkadza na to państwo właśnie skutecznie pracować.
    I nie jest tak, że do kościoła trzeba się “zapisać” bo jest presja społeczna. Presja była daleko silniejsza niż społeczna, a nie wszyscy zapisali się do partii w tak przecież nieodległych czasach.

    Można przybić na drzwiach stadniny kartkę papieru z napisem: z powodu pazerności koni i ich nienasyconych żołądków, biedne dzieci nie mogą jeść owsianki.
    A może lepiej byłoby wyprodukować więcej owsa? Nie jest to niewykonalne i nawet specjalnie trudne się nie wydaje. Od przybicia kartki jednak trochę trudniejsze. Dzieci muszą poczekać – konie zresztą też.

    A tak całkiem intuicyjnie, to wydaje mi się, że Palikot jest gołodupcem, żyjącym już tylko z całej tej hucpy i pensji poselskiej dołączonej niejako w pakiecie.

  2. Ruch Palikota to jest tak partia-córka PO.
    Oni mówią to, czego PO nie wypada mówić. Atakują kościół np. PO nie wypada ich atakować, żeby nie tracić wierzących, wiernych przygłupów.
    To jest tak jak sztuczka z dobrym i złym policjantem. PO jest tym dobrym, Ruch Palikota tym złym.
    Jeśli Palikot kogoś przyciągnie, to jest to z zyskiem dla PO, jeśli kogoś odstraszy, to będzie on głosował np na PO.
    Ruch Palikota to taki “odłam” PO, który wyciąga brudne sprawki kościoła i innych partii w celu wybielenia PO.
    PS Nie lubię kiedy piszesz o polityce 🙁
    PPS Cyt. “Zresztą byłe żony w dużym stopniu upiększają (wiem, co mówię) wizerunek ex-partnerów”

    O ile pamiętam, to Ty Aniu tego nie czyniłaś…

  3. Córka Koryntu, dodajmy. Oj Rollins, Rollins, pozory mylą.

    Mozory pylą (zwłaszcza wiosną)

    A poza tym ja wcale nie piszę o polityce. Zauważ. Proszę. Piszę o rzeczy wistości. A wistość rzeczy zawiera różne składniki, w tym także shit.

  4. Mantyko, JKM, jednooki mizogin jest mi – z braku lepszych opcji – bratnią duszą. Do tego doszło!

Leave a Reply