Dziunia w Zadupiu

Przyjechała.
Tym razem ubrana jak należy, przyzwoita panna, w okładkach.

Czy chcecie wiedzieć, jakie to uczucie, zobaczyć swoją pierwszą powieść w okładkach?
Napiszcie, a się dowiecie.

Uważam, że każdy nosi w sobie jedną powieść.
A niektórzy znacznie więcej.

Jeśli chodzi o moje przeżycia w pierwszym kontakcie z ubraną Dziunią, to nic wielkiego.
Możliwe, że podobne emocje towarzyszą kurze, która zniosła jajko, ale nie zamierza go wysiadywać.

Każdy może sobie to jajko wziąć.
Ugotować.
Usmażyć sadzone.
Albo zeskramblić i zjeść (wyrzucić do kibla).
Rozbić komuś (sobie) na głowie.
Lub zasadzić w donicy i czekać, aż wyrośnie z niego kogut.

Wedle życzenia, temperamentu i własnych przekonań, do czego służą jajka.

Do czego służą książki.

Mam nadzieję, że do czytania.
Lubię trzymać w dłoniach książkę z papieru.
Nie lubię e-booka.

Zadawać się z e-bookiem to tak, jak rozmawiać z nieznanym kolesiem na czacie.
A z książką jest jak twarzą w twarz.
Przy jednym stole.

Na planie materialnym, zmysłowo, konkretnie.
Materia jest ważna.
Gdyby nie była, stworzono by nas jako zera i jedynki na krzemowej matrycy.
Zaoszczędzając nam bólu.
Bezkrwawo.
Bezłzawo.

Ale nie.
Wiem, wiem, jestem niemodna, nienowoczesna i ogólnie zacofana.
Nie szkodzi.
Nie mam nic przeciwko e-bookom, jeśli nadal istnieje alternatywa z papieru.

Mam jednego fana, który założył mi fanpage.
No cóż.
Fan, to fan.
Byle nie fanatyk.

Byłam dziś na pożegnalnym balu w pewnym gimnazjum.
Kiedy dziewczęta ustawiały się do pamiątkowej fotografii, sfrunęły ze wszystkich stron jak barwne ptaki.
Rozświergotane.
Radosne.

Patrzyłam uważnie, szukając wzrokiem Dziuni.
Miałam przeczucie, że gdzieś tam przemyka pod ścianami, nie zajmując sobą wiele miejsca.

Była tam.
Tańczyła wśród innych, ale specyficznie osobna.
Nieco zniknięta.

Cóż w tym dziwnego, na świecie w każdym czasie i miejscu przebywa spora liczba dziuń.

Posłałam jej dobre myśli.
Niech tańczy…

9 komentarzy

  1. Też nie lubię e-booków, choć doceniam.

    Tak myślę, że w pierwszym kontakcie z ubraną Dziunią to Ty się po prostu cieszysz :)Ja tam się cieszę, jak widzę Twoje zdjęcia z przyjazdu Dziuni. I w ogóle się cieszę, bo do Dziuni mam szczególnie ciepłe uczucia. I jej fanpejdża zalajkowałam, że tak sie brzydko wyrażę. Jak kto fejsbukowy, to to jest tu https://www.facebook.com/DziuniaAnnaMariaNowakowska

    Oraz, jak już mówiłam/pisałam – czekam na ciąg dalszy “Dziuni” 🙂

  2. Mówisz, Do- Do, że całe te sofistykaty rodem z kurnika mają ukryć fakt, że po prostu się cieszę?

    Kurde, a wiesz, że możesz mieć rację? Nie całą rację, ale kawałek racji. A, dobra tam… miej sobie nawet całą rację!

  3. Przecież to widać(ten szczery uśmiech), że się cieszysz i tak miało być 🙂
    Ale tam wszystko zarosło, jaki duży krzak malin!

    Aniu czekamy na dalszą opowieść o Dziuni.
    Byle szybko!!! 🙂

  4. Coby się nie rozpisywać – lubię takie “myśli nieuczesane” (pozornie) Pani Ani.

    Co do e-booków, to nie wiem, nigdy nie korzystałem. A książek nie lubię. Przez nie popsułem sobie oczy 🙂

    Pozdrawiam i miłej niedzieli

  5. Mówisz jak mój sąsiad ze Sczezłego, Rollinsie. Tak mawiał: bez te ksiunski to tylko łocy mozna sobie ze-pzudź.
    Więc zamiast czytać, popijał dynks.

    I łocy mu siem ze-pzuły tysz.

  6. Roma, to nie jeden krzak malin, tylko kilkadziesiąt!
    Rosną bez żadnej kontroli, owoce dają ogromne i słodkie, ale dopiero we wrześniu jest prawdziwy wysyp.
    I aż do mrozów.

    Zapraszam.
    Jeśli mam pisać książkę, to ktoś musi przejąć moje obowiązki opieki nad dwoma niedołęgami:)))
    W tym jednym kotem.

  7. Nie wyobrażasz sobie jak bardzo przydałby mi się Rafał.
    Myszy grasują po mojej chałupie, po tym jak zdechł Pyzolek.
    Co do drugiej postaci,hmm to trudniejsze. Może Bunia mogłaby wpaść do ciebie,ona w promieniu 5 km zrobi ful-serwis, żebyś tylko mogła spokojnie pisać? 🙂
    Tyle,że ona wyżre wszystkie maliny i to jeszcze zielone 🙂

  8. skończyłam czytać 2 godziny temu i już tęsknię! chcę więcej Dziuni. o jakże chcę !

  9. Spinam się mocno i sama siebie popędzam pisząc dalsze losy tej dziewuchy:)

Leave a Reply