Felietony

A babcie gdzie?

Co to za gra, w której nie trzeba wygrać, żeby grać dalej? – pytam męża, który bez hałasu i bez telewizora kibicuje piłkarzom.
Nie ma szalika, nie sączy piwska, a wie, co się dzieje na boisku i nawet moją niezainteresowaną, a więc rozproszoną uwagę potrafi skupić na moment.

Coś o winku Boruca i Tytoniu, który zamiast winka (czy zamiast Boruca) stanął w bramce.
Ale dość o tym.
Skoro już muszą kopać to kuliste i robić z tego wielkie halo, namiastkę wojenki i zbiorową psychozę, to niech im się wiedzie jak najlepiej.

Dużo ciekawsze jest dla mnie to, co tworzy tło i ramki dla tej eurosraczki (dzięki, Rollins za inspirację). Panie i panowie uprawiający taki autolans, że to już przypomina publiczną masturbację. Oglądam zdjęcie Jednego Znanego mi Pana siedzącego w jakiejś loży i dającego wnikliwe sportowe komentarze: Niech to szlag, niech to, o holender. Towarzyszy mu Pani Emocjonalnie Nieproporcjonalna, której tak się wlecze czterdzieści pięć minut, jakby parła na piłkę futbolową, więc stęka.

Najświetniejszą publikacją okołosportową jest tekst na portalu Lisa (Euro flirt, czyli jak poderwać obcokrajowca), przeznaczony dla panien z wykształceniem podstawowym, tych samych, które pytają, czy od siadania na desce klozetowej można zajść w ciążę.

Tekst zachęca do nieskrępowanej bungaaktywności, dając krótkie, ale jakże celne rady i segregując samce według rasy.
Każda panna może sobie wybrać, czy chce się bungać z wrażliwym, szarmanckim Angolem, który przyłoży jej w gębę po wódce, czy woli Hiszpana, który – jeśli da mu dobrze podeżreć w strefie kibica – może założy z nią gniazdo rodzinne.
I takie różne wywody etniczno-erotyczne, dla samic szukających guza i pokalanego poczęcia.

Jednego nie rozumiem.
Gdzie są babcie z Kocudzy Drugiej?

Gdzie gdakanie?
Czy ktoś gdakał dziś na meczu?

Bo w Internecie nikt nie gdaknął, a tak czekałam.
Czy ktoś, kto posiada telewizor (włączony) powie mi, czy babcie zaśpiewały?

A jeśli nie, to:
Kto i jakim prawem zlekceważył wolę narodu i zamiótł Jarzębinę pod murawę?

9 komentarzy

  1. Jezu!!! A nie odezwała się do mnie!!! 🙂 Jako że pora nie ta, i pasowałoby zachować jakiś poziom, to odpiszę starając się dorównać (w miarę)autorce 🙂 Dobranoc Państwu

  2. Przepraszam bardzo (naprawdę).
    Byłem pijany.
    To „A nie”, to miała być „Ania” 🙂
    No nic. Jak się pisze po pijaku, to trzeba się liczyć z tym, że można się ośmieszyć 🙂

    PS Ale to, że o tak późnej porze i kompletnie pijany, zachciało mi się odwiedzić „cieplutki kącik” Pani Nowakowskiej, to chyba (chcąc, nie chcąc) musi być komplement dla Autorki 🙂

  3. Rollins jeszcze kilka meczy i w nałóg wpadniesz.A mówią, że sport to zdrowie.
    Na kaca najlepszy sportowy jeż 🙂

  4. Nie było moim zamiarem tworzyć żadnych przytulnych kącików, ale co wyszło, to wyszło. Jestem niepocieszona…

  5. Nie pisałem „przytulny”, tylko „cieplutki”. To pewna różnica.

    Bąk też jest cieplutki…;)

    Z tym „cieplutkim kącikiem” to tylko tak zażartowałem, próbując sprawić przyjemność (czytaj: podlizać się) Autorce.
    Zapomniałem z Kim mam do czynienia 🙂

    Jednym słowem Ania chciała oznajmić wszem i wobec, że nie życzy sobie żadnych meneli na swoim blogu.
    Szkoda 🙁
    Żegnam 😉

    PS A może tylko „do widzenia”, jak wrócę z odwyku 🙂

  6. Cieplutkich bąków też nie popieram. Przyjemność mi sprawiasz obecnością na moim blogu, czyli komentarzami, więc wszystko jest tak, jak powinno. Jak zwykle. Koko spoko:)

  7. Cóż za komplement…
    A tak rzadko je otrzymuję ostatnio.
    Waka waka 🙂

Leave a Reply