Last, baaardzo last minute
Małpa podeszła do ściany, walnęła czółkiem w tynk i wytrząsnęła ze łba serię splątanych myśli.
Po rozplątaniu przybrały – ku zdumieniu podręcznego i samej Małpy też – formę nieco poetycką:
Czas przestać robić to, co robię.
Czas zacząć robić coś całkiem innego.
Czuję to w kościach.
Czuję to w mięśniach.
Czytam to w swoich oczach, kiedy przypadkiem trafiam wzrokiem w lustro.
Tę strofkę Małpa wydrapała pazurem na ścianie, (jak rasowy prizoner) zauważając przy okazji, że każde zdanie zaczyna się na literę Ce.
Podumała nad tym, ale niczego nie wydumała.
– Co mam zrobić? – zapytała ścian, ale ściany milczały.
Tylko – wciąż milcząc – podeszły bliżej. Ze wszystkich stron.
Małpa westchnęła boleśnie.
O tak:
– Uchchchchchch… żesz ty w mordę i nożem…
I jeszcze:
– Ojojojojoj…
Wyczerpawszy repertuar westchnień i jęków, podjęła decyzję:
– Spadam!
I spadła.
***
Jak spadała, gdzie wylądowała i czy zdołała się pozbierać do kupy – dowiecie się.
Jakoś.
Kiedyś.
Ale nie teraz.
Teraz pora spadać.
Nie będzie mnie przez jakiś czas.
Gdzieś będę, ale jeszcze nie wiem gdzie.
Więc jeśli Wasze komentarze trafią w pustkę, to nie martwcie się.
Bo ja wrócę.
Kiedyś.
Jakoś.
A teraz gudbaj, Ludziska, gudbaaaaj….
No to spadaj… na cztery łapy. :–(
No to do zobaczenia. Czekam z obiadem 🙂
Spadnij gdzieś niedaleko mnie.Pozbieram Cię choćby z najmniejszych kawałeczków , bo przecież musisz dla nas pisać. Czekamy.!!! 😉
GPS pokazał 1926 km.
Jak się postarasz to już jutro będziesz tutaj.
I olej wyspiarzy przed wyjazdem. 🙂
Hak im w smak.
gudbaj byle nie na długo
i już mi smutno …. z tego powodu, będę jednak czekać z niecierpliwością wielką… i trzymam kciuki za powodzenie na nowej drodze.
Wracaj szybko:)