Felietony

Spotkaj dziada

I powiedz mu, co naprawdę myślisz.

Nie odreagowuj.
Nazwij słowami.

Powiedz mu co cię boli, co doprowadza cię do szału.
Powierz mu to marzenie, którego najbardziej się wstydzisz, bo pokazuje, że nigdy nie dorosłaś.

Dziad jest głuchy jak pień, ślepy jak kret, wolny jak ptak.
Mieszka pod mostem, jada na śmietnikach koło Morrisona, ubiera się w to, co inni wystawiają w niebieskich workach w dni akcji charytatywnych.

Wiem, że mnie widzi.
Dostrzegam uśmiech w gęstwinie wąsobrody i oczy robią mu się jak szparki.

 – Chciałabym żyć, skoro już żyję – powierzam dziadowi mój największy sekret.

Kiwa siwą głową, na czubek której nasadził szydełkową myckę. Jak ona się tam trzyma, na tych skołtunionych lokach? Końce zaplecione w dwa warkocze  kłębią się na dziadzim brzuchu razem z siwo-żółtą brodą.

Gdybym była pchłą, chciałabym zamieszkać w tym gąszczu, bo bezpiecznie.

Widzę, że jeśli dziada dałoby się uczesać, przypominałby popiersie Sokratesa sprzedawane w sklepikach z pamiątkami.
Mam własnego, żywego Sokratesa!

Ale pytania stawiam sobie sama.

Opowiedziałam dziadowi o pewnej Koreance, która przeżyła w dżungli 18 lat.
– I wiesz, po trzech latach miała dosyć, uciekła do lasu!

Kiedy o niej myślę, ogarniają mnie silne uczucia: tęsknoty, zazdrości.
Tak silne, że płakać mi się chce.

Podobne do tych, które przeżyłam oglądając Into the wild.
Tak dojmujące, że nie mogę obejrzeć tego filmu ponownie, bo boję się własnych emocji.

Chociaż wciąż słucham tamtych piosenek Edka Wedera, oczywiście w podróży.

– A wiesz dziadu, że chciałabym ubierać się w burkę? Taką totalną, z kratką na oczy!

Czułabym się w niej bezpiecznie, schowana we własnym świecie, wolna od przymusu kontaktu.
Ale kolejne kraje zakazują noszenia burki, w imię rzekomej wolności.
Czy można narzucić wolność ukazem?

Powiedz, dziadu…

Ale on już poszedł.

Głuchy jak pień.
Ślepy jak kret.
Wolny jak ptak.

17 komentarzy

  1. Mieć czy być…
    Zamknięci w świecie materializmu, wyznaczamy sobie granice.
    Czy żyjemy prawdziwie?
    A może właśnie boimy się tej wolności?
    Bo za co żyć? Jak to nie można nie mieć mieszkania?
    Jak można nie mieć stałej pracy?
    A czasami ten strach, bo to co znamy od dzieciństwa daje nam złudne poczucie bezpieczeństwa…

  2. A ja bym chciała wiedzieć, co jest największym sekretem Dziada? Czy Dziad ma marzenia i czy jest szczęśliwy?

  3. A mnie trochę zastanawiają pytania Viktorii.
    Mieć czy być… Czy pierwsze wyklucza drugie?
    Wolność i bezdomność wcale nie muszą iść w parze. Wolność według mnie nie ma nic wspólnego z faktem materialnego posiadania lub nie. Na czym polega prawdziwe życie? Co to znaczy żyć prawdziwie? Czy kiedy na przykład w listopadową mokrą i chłodną noc młoda kobieta z dwójką małych dzieci nagle znajdzie się na ulicy nie mając chwilowo celu, bezpiecznego kąta, jedynie ambicje czy to jest wolność? Bo prawdziwe życie owszem. Brutalne i prawdziwe. Przerażające, bo nie ma gdzie się skryć przed chłodem chociażby. Czy noc przespana na ławce na stacji PKP z małymi dziećmi oznacza bycie wolnym? Czy może wolnością jest podjęcie decyzji, żeby stanąć do walki z nowym dniem. Może prawdziwą wolnością jest fakt odważnego określenia tego jak chcemy wyznaczyć swoje granice i jak kreować życie? Dlaczego wolność określać miałby fakt nie posiadani środków do życia, brak mieszkania, brak stałej pracy? Wolnością jest raczej swoboda wyboru. Tak samo jak wolnością jest podjęcie decyzji o życiu Dziada, tak i wolnością można nazwać podjęcie decyzji o życiu zupełnie innym, życiu człowieka zmierzającego się codziennie z materializmem, szczurzym wyścigiem, zajadłością, zawiścią, fałszywą przyjaźnią, która w kluczowych momentach pokazuje swoje prawdziwe oblicze, a przy tym zachowanie swojego człowieczeństwa. Bycie wiernym swoim ideałom nawet za cenę śmieszności, możliwości wykorzystania nas. Chęć spotykania i rozumienia drugiego człowieka. Codzienna walka o zachowanie swojej niezależności, obrona przed uzależnieniem się od poczucia chorego obowiązku posiadania życia takiego jak inni i bycia takim jak inni. Obrona przed pogonią za „więcej i lepiej” od innych.
    Poczucie bezpieczeństwa daje mi wiara we własną siłę sprawczą. Nie to czy coś posiadam materialnie czy nie. Świadomość, że mogę coś zrobić, skutecznie działać. Niejednokrotnie mając sporo pieniędzy byłam zupełnie bezsilna. Nie potrafiłam zaradzić nic na cierpienie kogoś obok i patrzyłam na powolną, okrutną śmierć, w której nie widziałam żadnego sensu. Bywało, że nie miałam nic a mimo wszystko wiedziałam, że jutro będzie inne i inni czuli się przy mnie bezpiecznie. Wiedziałam, że jestem w stanie wiele dokonać. Bywałam wtedy na ogół wolna, ale i samotna. Kiedy pozwalamy sobie na wolność, najczęściej opuszczają nas wszyscy . Ciekawe dlaczego? Może dlatego, że będąc wolnymi potrafimy też głośno powiedzieć NIE? Może dlatego, że będąc wolnymi nie pozwalamy nikomu sprzątać naszego podwórka? Przekraczać naszych granic? Może dlatego, że mamy swoją wyraźną przestrzeń?
    Mnie zastanawia jedno. Czy będąc wolnymi na pewno bywamy zawsze szczęśliwi? Osobiście nie zawsze bywam szczęśliwa i bardzo często jest to wynikiem mojego usilnego starania się o zachowanie swojej niezależności, ale od zawsze wiem, że nie chcę mimo to niczego zmieniać w sobie. Bywa się wolnym tak jak bywa się szczęśliwym i nie zawsze idzie to w parze, ale uważam, że dla tych chwil warto żyć. Pomimo tego na jakie życie się zdecydowałam potrafię cieszyć się kolejną przeczytaną książką, kolejnym spacerem do lasu, śpiewem ptaków, ładną pogodą, zapachem siana, tęczą, udanym zdjęciem, nowym pomysłem na rysunek, sprawieniem radości drugiej osobie. Cieszę się kiedy spotykam LUDZI. Cieszę się, że zawsze im wierzę, nawet jak nie zawsze wychodzi mi to na dobre. To są moje małe wolności. I w takich chwilach czuję się równa z Dziadem. Nie jestem przecież inna, choć żyję inaczej.
    A mój sekret, który zdradziłabym Dziadowi? To chyba to, że nie czuję się lepsza od niego, ani gorsza od prezydenta Stanów Zjednoczonych :).

  4. W wyborze między być a mieć nie chodzi o fakt posiadania lub nie mieszkania czy pracy. Trudno byłoby mi wydać osąd, że bezdomni są wolnymi ludźmi.
    Posiadanie wywołuje przywiązanie do rzeczy przyziemnych i dopiero świadome wyrzeczenie się tego wszystkiego nazwałabym wolnością, bo jest to uwolnienie. Jak w buddyźmie czy hinduiźmie. Tutaj chodzi o wybór między życiem duchowym, które wyklucza przywiązanie do rzeczy doczesnych.
    Inną kwestią jest to, czy taka wolność jest celem nadrzędnym większość ludzi i czy faktycznie dałaby im szczęście. Nawet Wedy nie uznają takiego życia za zmarnowane (choć na wyjście z karmy nie ma szans).

  5. Formic… Wolność to złudzenie… tak naprawdę… a właściwie dla każdego z nas “Wolność” oznacza całkiem co innego.
    W końcu ten Dziad mimo swej wolności też musi coś jeść, a zatem też musi coś mieć.

    Formic 🙂 pięknie napisane 🙂

  6. Dziad po-Wolny

    Miał Dziad kiedyś piękny dworek
    Teraz tylko kij i worek
    Może będą z Dziada ludzie
    Lecz mu idzie jak po grudzie

    Naużywał Dziad wolności
    Teraz już go bolą kości
    Bo Dziad stary niebywale
    Wolny nie chce być już wcale

    Życie było pokręcone
    I Dziad poszedł nie w tę stronę
    Dziś inaczej nie wypada
    Tylko zgrywać Pana-Dziada

    Co to wolny i szczęśliwy
    Chociaż łazi ledwo żywy
    Twarz mu kryją broda, grzywa
    A Dziad WOLNO dogorywa

    Zgadzam się z Tobą Viktorio. Wolność to złudzenie 🙂

  7. Wolność bezdomnego, rozumiana jako nieprzywiązanie do materializmu jest nieporozumieniem. Znam paru bezdomnych i ich zachłanność jest niespotykana u innych ludzi. Oczywiście wymiary tego materializmu są do siebie nieprzystające, ale bronią oni swojego stanu posiadania jak niepodległości. Swój dobytek często mają przy sobie, lub w swoich “norach” i miesci się on w kilku, nawet w kilkunastu reklamówkach.Jest tam wszystko, od pojedynczych butów, sukienek, nawet jeśli to facet, po złom i rózne, popsute na ogół przedmioty. Wolnośc, iluzoryczna, przez nich samych krzewiona i hołubiona
    to tylko i wyłącznie wolnośc od przymusu pracy i wolność picia alkoholu, o każdej porze dnia i nocy.

    Wolnośc to iluzja. Dzisiaj nie da sie juz być Franciszkiem z Asyżu. Chyba, ze jest się hinduskim guru, jak pisała Pikfe.
    Chcemy być wolni, ale chcemy mieć prąd, internet, ubranie itp.

  8. A czy ten dziad powiedział kiedykolwiek, że jest wolny? Nie przypuszczam, żeby miał podobne dylematy. On jest wolny w porównaniu z nami, czyli jest wolny dla nas. Ma sposób na resztę życia, który należy uszanować, skoro dziad szanuje nasz.
    Tymczasem my niedziady, codziennie coś musimy udowadniać, że lubimy swoją pracę, że jesteśmy w niej niezbędni, że gromadzenie dóbr, przyjaciół, wiedzy ilościowej to jest coś lepszego niż gapienie się na takich jak my.
    Jako dziecko miałem takie marzenia skutkujące ucieczkami z domu. Teraz już nie, ale koni żal. 😉

  9. A może wolność to życie w zgodzie z własnymi przekonaniami, szanując innych za swoją odmienność? A może wolność to nie uleganie tym wszystkim ograniczeniom jakie mamy na co dzień…
    Wolna wola…

  10. A cóż to jest materializm? Czy samo posiadanie samochodu, telewizora itp. to materializm? Dla mnie dopiero nadanie tym rzeczom pewnego znaczenia daje materializm. Jeżeli podnoszę sobie prestiż marką samochodu, wielkością telewizora czy złotą kopertą zegarka to własnie jest materializm. Przedmioty pełnią wtedy nie taką rolę jak powinny i tacy ludzie są przepadnięci:)
    Dlatego nie uważam się za materialistkę ciesząc się ciepłą wodą w wannie, czy słuchając płyt. Jak zabraknie wody lub prądu umyje się w zimnej, choć bez przyjemności, a potem sobie pośpiewam i tu inni mogą nie mieć przyjemności:)

  11. A propos burki. Zależy jaki model masz na myśli. W Afganistanie tam gdzie oczy jest gęsta kratka. Próbowałam oczy bolą jak diabli, przynajmniej mnie nie wspominając o duchocie. Są również modele z otworem na oboje oczu oraz na jedno oko i tu dostaje się jakiegoś pokręconego zeza. To jakbyś tak określiła, w której czujesz ten powiew wolności?:)

  12. I wiesz, po trzech latach miała dosyć, uciekła do lasu!

    I tu może nieświadomie, Aniu, zawarłaś całą prawdę o tej Koreance. Ona właśnie nie była wcale wolna, ona nie wybrała życia w dżungli… nie, ona uciekła z miejsca, w którym nie umiała żyć.. uciekła do miejsca, w którym się żyć nauczyła przez te 18 lat. Dżungla jest dla niej tym, czym dla nas miasto i materialne rzeczy – jest czymś znanym, bezpiecznym, czymś, co zostało oswojone. Nie jest wyborem najlepszego, tylko schronieniem przed nieznanym. Wcale jednak nie musi być tak, że najlepszy jest bezpieczny azyl. Poszukiwanie i pragnienie azylu jest raczej wyrazem strachu przed życiem i przed wolnością.

    Bo wolność jest w człowieku, o wolności pięknie napisała Małgosia.

    Wyrazem wolności wcale nie jest negacja doczesności ani rzeczy ułatwiających nam życie, ani życie na łonie natury. Tak, cudowne.. ale dlaczego na takich pięknych filmach nie pokazują gryzących insektów, wysypek z brudu i przemoczonego przez trzy dni ubrania bynajmniej nie woniejącego fiołkami w chwili totalnego zmęczenia i załamania przeciwnościami losu.. że nie wspomnę o innych mało przyjemnych aspektach nieograniczonej wolności na tzw. dzikim łonie natury. Defoe najlepiej to wyraził – człowiek na bezludnej wyspie nie jest od niczego wolny, jest zniewolony walką o byt bardziej niż gdziekolwiek indziej. Nie ma żadnego wyboru – oprócz wyboru żyć czy umrzeć. Wyrazem wolności zaś jest możliwość wyboru jakości życia.

    Na łono natury można pojechać na wakacje:)

    A rzeczy materialne i lubienie ich też nie kojarzą mi się z brakiem wolności.

    Nie jest zniewolony materializmem ten, kto kocha swój fotel – tylko ten, kto nie może pogodzić się z jego utratą. Bo przecież to tylko fotel! Każdy następny wybrany z głową będzie równie ukochany. Bo ważne jest żyć w zgodzie ze sobą i umiejętność wyboru tego, co dla człowieka dobre tu i teraz.

    Negacja tego co było, negacja tego co jest i tęsknota za tym, czego się nie ma, która rodzi, co ciekawe, niczym nieuzasadnioną wiarę w osiągnięcie wreszcie pełni szczęścia – czy nie okaże się mrzonką, odkryciem kolejnego miejsca w świecie, które za chwilę również się zaneguje? Cóż, czasem znajduje się to miejsce do lepszego życia, ale chyba pod warunkiem, że się wie, przed czym się ucieka.. i nie zabierze w nowe miejsce swoich lęków. A z drugiej strony, jak się lęki zwalczy, to może się okazać, że każde miejsce jest równie dobre.

  13. To o czym piszesz Bazyliado (podnoszenie sobie prestiżu itd.) w ekonomii nazywa się efektem Veblena a powiązane z nim są oczywiście efekty naśladownictwa i demonstracji oraz efekt snobizmu. Nie jest to raczej czysty materializm (który przecież jest zagadnieniem filozoficznym), co sposób na leczenie własnych kompleksów :).

  14. Widzisz ja nie znam się na terminach i teoriach filozoficznych. Ja po prostu oglądam świat i próbuję go sobie objaśnić na swój własny użytek starając oczywiście nie zamykać uszu na to co mówią inni:) Naszym naturalnym środowiskiem od wieków jest cywilizacja i jej wytwory, do których zaliczam radio, telewizję, samochody, miasta itd. Korzystanie z tych rzeczy i życie wśród nich to dla człowieka tak jak dla misia życie w puszczy czy innym lesie, to nasze naturalne środowisko. Dlatego używanie tego wszystkiego, czy gromadzenie nie jest dla mnie materializmem, ale konsekwencja takiego a nie innego środowiska właśnie. Dopiero nadmierne przywiązanie się do tych rzeczy i robienie z nich “bożka” nazywam na swój użytek materializmem i wcale on nie musi mieć nic wspólnego z tym co na ten temat ma do powiedzenia filozofia.

  15. Bazyliado masz rację, powszechnie słowo materializm ma właśnie takie znaczenie jak piszesz. Trochę się rozpędziłam do przodu :).Tak ze mną bywa, ale zapewniam, że nie chciałam się wymądrzać :). Po części zgadzam się z Twoją teorią, chociaż rozszerzyłabym ją. Do tak pojętego materializmu dodałabym jeszcze fakt wyzbycia się uczuć i ludzkich odruchów na rzecz materialnych korzyści. Przeliczanie wszystkiego na zasadzie – a co ja z tego będę miał/miała? Albo inaczej – ile z tego będę miał/miała? Opłaca się czy nie? Tak wiem – można użyć tu słowa wyrachowanie, będzie oczywiście też odpowiednie. Co to wszystko ma wspólnego z wolnością? Dla mnie wiele, bo jeśli stać nas jeszcze na nie przeliczanie wszystkiego, to być może jest w nas samych odrobina wolności. Kiedy jesteśmy w stanie poczuć, że nie jest ważne czy kupię rzecz, bo ważniejszą sprawą może być ludzki odruch i nie będziemy mieli w sobie poczucia straty rezygnując z rzeczy, to być może właśnie w takich chwilach bywamy wolni a nawet szczęśliwi.

  16. Nie wzięłam Twojego wpisu za wymądrzanie się i mam nadzieję, że to było”słychać” w moim wpisie:)
    Ja napisałam słucham innych, bo można się ciekawych rzeczy dowiedzieć i tak potraktowałam Twój wpis. Poczułam tylko chęć dookreślenia ot i wszystko:)
    Zgadzam się z tym co dodałaś o przeliczaniu na korzyści a wyrachowanie pięknie komponuje mi się z materializmem, bo uroczo go uzupełnia.

Leave a Reply