Lada chwila w plamę letniego światła ponownie wejdzie niejaka Dziunia.
Będziemy mogli poużywać sobie, przyjmując wygodną pozycję srogiego sędziego.
Srogi sędzia rasy ludzkiej jest zazwyczaj pozbawiony zarówno miłosierdzia jak i poczucia humoru.
Niemiłosiernie ponury, feruje wyroki ostateczne i nieodwracalne.
Lecz o Dziunię możemy być spokojni. Jak o kogoś, kto już dawno dał sobie spokój ze zważaniem na sądy.
Wydawane bez miłosierdzia.
I bez poczucia humoru.
Pewien młody człowiek chwali się, że odkrył matematyczną funkcję jednokierunkową. Jeżeli to prawda (to znaczy: jeżeli przedstawi dowody), moje motto do drugiej części losów Dziuni stanie się fałszywe.
Zdanie: Każda opowieść ma swoje przeciwieństwo utraci moc twierdzenia, stając się jednym z wielu banalnych powiedzonek.
Gdy ze zdania usunę kwantyfikator wielki, cóż z niego zostanie?
Jakieś oznajmujące pomiotło, zdaniościerw pospolity.
Cóż, pozostaje jeszcze wiara.
W to, że nawet śmierć nie jest funkcją jednokierunkową, a tylko chwilową fanaberią cząstek.
Widzę na fejsbuku, że ludziska się cieszą z Dziuni na uniwersytetach.
To bardzo miłe, a przy tym rzadkie; całkiem jakby ktoś się cieszył na mój widok.
Żartuję.
Przecież wiem, że zawsze wszyscy się cieszą na mój widok. (Kocham kwantyfikatory!)
No… może z wyjątkiem pewnej blondynki.
Zaraz, jak jej… a, Ukwiałowa.
Ona mnie tak serdecznie i z oddaniem nie znosi, że nawet jej współczuję.
Spokojnie.
To tylko postać z powieści.
Co nie znaczy, że jej uczucia do mnie są nieprawdziwe.
Człowiek może być fałszywy jak biust Conchity, lecz jego emocjonalne wydzieliny pozostają prawdziwe.
Dlatego tak trudno jest kochać bliźniego, o wiele trudniej niż kota.
Nie myślcie, że się nie staram.
Staram się, lecz co z tego wychodzi?
Tak samo kocham kwantyfikatory wielkie.
Bez wzajemności.
Tymczasem dokładam swoją tęczę do tęczowości naszych czasów i cieszę się razem z tymi, którzy się cieszą.
Wolę tropić własne występki, niż zaglądać w cudze życia.
Z takim zastrzeżeniem, że wszystko ma swoje Konsekwencje.
To też jest zdanie z obszaru dziuniości, a jego prawdziwości jestem (prawie) pewna.
Przypuszczam, że nikt nie jest i nie będzie w stanie przedstawić dowodu na to, że cokolwiek może Nie Mieć Konsekwencji.
Gdyby tak było, nie mogłabym napisać swoich powieści.
Nie napisałabym ich też w przypadku, gdyby człowiek człowiekowi nie był człowiekiem.
Wiecie chyba, co mam na myśli.
Wiecie?
Skąd się wzięła oczywista dziuniość tego wpisu?
Istnieją co najmniej dwa powody:
a/ stukam trzecią część (Wymarzony dom Dziuni)
b/ dostałam się w tryby Bożej Maszynki Do Mielenia Dziuń.
Skupmy się na punkcie b.
Jestem pewna, że znacie to urządzenie, jeśli nie z autopsji (szczęściarze!) to z widzenia i słyszenia.
Maszynka działa tak:
Zgłaszasz do Prezesa jakieś postulaty, a On je spełnia.
Przykłady:
Prosisz o opady – nadchodzi gradobicie.
Błagasz o ruch w interesie – zjawia się kontrola z Urzędu Skarbowego.
Modlisz się o zmianę sytuacji finansowej – do drzwi puka komornik.
Oprócz miłosierdzia, nasz Prezes jest bowiem pełen humoru.
W obu Dziuniach aż się roi od przykładów Dowcipów Nadprzyrodzonych.
Stąd moja zrozumiała ostrożność w formułowaniu życzeń i zażaleń.
Boję się napisać wprost: Niech mnie ktoś uwolni od nadmiaru kotów!
Bądźcie jednak świadomi, że mam więcej takich okazów jak na zdjęciu.
Bardzo podobne, dwumiesięczne.
Szukają domu.
Ten ze zdjęcia to Owieczka (Łowca); oto co wyrosło z prezentowanego ponad rok temu kociątka.
Czy to wszystko, co chciałam dziś napisać?
Tak, więcej nadzisiów nie pamiętam.
Zatem:
Komu kotka, komu?





Nie myślałaś o sterylizacji? Wiem, to brzmi okrutnie, ale są kotki, które NIE są stworzone do bycia matkami. Jestem przekonana, że jedna z moich jest mi dozgonnie wdzięczna, że nie będzie mieć więcej dzieci.
Podczas pierwszej rui nawet nie wychyliła nosa za drzwi (zupełnie, jakby kumała, w czym rzecz). Później niestety coś nie poszło po jej myśli, a ciąża, poród i okres macierzyństwa były dla niej prawdziwą męką. Była bardzo zasadniczą i obowiązkową matką (żadne z jej kociąt NIGDY nie załatwiło się poza kuwetę), ale dawała drapaka kiedy tylko się dało. Żadnych nadmiernych czułości, wylegiwania się z młodymi, lizania po pyszczkach. Karmienie i fiu, już jej nie było. I ten umęczony wzrok.
Nie wiem, czy pozbawiłabym szans na macierzyństwo kotkę, o której wiedziałbym, że to sens jej życia. Ale z drugiej strony co roku dziesięć kociąt? Może jakaś antykoncepcja?
P.S. Zdaje się, że o różnych kotkach matkach pisała też Doris Lessing w „O kotach”.
Nie tylko myślałam, ale zrobiłam kilka podejść. Niestety, cena, 200 zł za kotkę jest dla mnie nieosiągalna. A mam 3 kotki. Więc dawałam tabletki, ale chyba za późno, bo zakociło się już w maju:)))
No i szukam sponsora na sterylizację tych laleczek, ale wszędzie mnie zbywają, a na moim terenie znikąd pomocy. Teraz znowu dostały tabletki, daj Prezesie, żeby skutecznie, bo już nie dam rady wykarmić tych pysiów. Buźka!
PS Matką roku została niejaka Zośka, która karmiła kocięta wszystkich matek! Dzięki temu dwie inne mogły więcej polować lub odpoczywać. Koci kibuc tutaj się zrobił.
Dziuniu, doczekać się Ciebie nie mogę! 🙂
Podobno tu i ówdzie już jest owa Dziunia, ja jeszcze nie widziałam na oczy. Ale skoro ją napisałam, to chyba czytać już nie muszę:)))
pozdrówka!
Mam!!!! „Dziunię na uniwersytetach”
Ubrana w śliczną sukienkę (okładkę) i pięknie pachnie 😉
To odwrotnie niż ta, co ją napisała:)))
To może zrobimy mały crowdfounding ?
Szkoda kotek. Mam w domu już niepotrzebne ubranko dla kotki po sterylizacji. Musi w tym chodzić przez kilka dni i nie wolno jej lizać rany. Ubranko przed tym chroni. Dorzucam jeszcze dwie dychy na sam zabieg. Kto się dorzuci ?
Pani Aniu, proszę o adres na maila lub nr konta
Hmm… czuję zakłopotanie i nie wiem, co odpowiedzieć. To jest bardzo, bardzo miłe i jak najbardziej poproszę ubranko.
Faktem jest, że dostałam już jedną dotację (od kochanej Pikfe) na sterylizację kotki Buni, jeszcze pozostały dwie: Kropeczka i Zośka.
No i czekam, aż odezwą się jacyś miłośnicy kotów, pragnący wziąć jednego z tej piątki smarkaczy, a są cudnej urody i niesłychanie mądre (reklama dopuszcza pewną dozę przesady).
Albo może ktoś ma jakieś nadmiary suchej karmy.
W każdym razie dzięki za odzew!