Nie dokarmiać posłów!
Jestem niepocieszona, zbolała i tkwię w ciężkim epizodzie depresji, ponieważ poznałam ogrom moich win.
Dziękuję panu, panie pośle won Niesiołowski, że otworzyłeś pan moje ślepe oczy na sprawy kardynalne.
Mimo emocjonalnej zapaści biegnę co sił na podwórko, aby pousuwać ptasie karmniki i budki lęgowe, nim się coś w nich zalęgnie.
Zdejmuję sikorkową słoninę z drucików i szybko, w akcie ekspiacyjnym, sama ją pożeram. O
tym, jak bardzo żałuję win moich niech zaświadczy fakt, że jestem wegetarianką.
Przełykam pokutnie tę słoninę, oczy mi mgłą zachodzą, ale zasłużyłam na dużo surowszą karę.
Chwytam wiadro spod pieca i posypuję głowę popiołem. Zamaszyście, całą zawartością, nie czekając do popielcowej środy.
Jednocześnie biję się w piersi i szczypię w tyłek tak, żeby bolało.
Skala moich występków zapiera mi dech w piersiach i pierś w dechach.
To nie jest jakaś zwyczajna kradzież, pospolite cudzołóstwo czy inna banalna krzywda wyrządzona w ramach codziennej aktywności.
Tu chodzi o ewolucję!
Niczego nieświadoma, przez pięćdziesiąt lat robiłam wszystko źle i w poprzek. Na opak i przeciwko. Bóg jeden wie, ile szkód w procesie ewolucji poczyniłam w minionym półwieczu.
Przyznaję przed wami, bracia i siostry: dokarmiałam ptaki.
Uff, wyznałam to.
Powiem więc i całą resztę: karmiłam też sarny, wpuszczając je na swoje łąki. I zające. Lisy też żarły na moim kompostowniku. O kotach aż boję się pomyśleć.
Ożesz cholera jasna, dalsza retrospekcja prowadzi mnie w otchłań poczucia winy. Otóż w podstawówce dzieliłam się kanapkami (z mortadelą) oraz jabłkami. Dokarmiałam Kryśkę, Lucynę i Cesia, ponieważ ja byłam tłusta, a oni chudzi. Ja zawsze miałam nadmiar żarła, a inne dzieciaki, bywało, łaziły o suchym pysku. A wtedy mortadela miała pewne wartości odżywcze, o jabłkach nie wspominając. Wobec czego, zupełnie niechcący i w dobrej intencji zakłóciłam bieg ewolucji.
Wybacz mi Panie i panie pośle. Ja to wszystko jakoś naprawię. Od dziś wszystko, co mi się ośmiela żebrać pod oknami o okruch pożywienia, będę traktować z szacunkiem dla praw ewolucji. Użyję do tego pańskiego ulubionego słowa z wykrzyknikiem: Won!
Drodzy czytelnicy, zanim ocenicie powyższą część mojego wyznania jako zapowiedź umysłowej podróży do świrolandii, zanim zapytacie, co ja palę i gdzie można to kupić (wyhodować), przeczytajcie przysługujące wam wyjaśnienie:
Kiedy profesor Magdalena Środa, teoretyczka etyki, postanowiła popraktykować tę etykę na braciach mniejszych, pomyślałam, że nareszcie się w czymś zgadzamy.
A trzeba wam wiedzieć, że znam ją od lat i kibicuję serdecznie każdej próbie wyjścia z ideologicznego zaślepienia, bo uważam, że szkoda marnotrawić taki przenikliwy intelekt w służbie jednej ideologii.
Dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy zamiast nawoływać do rewolucji kulturalnej (pamiętając, że była już jedna w Chinach) pani profesor poczęła wzywać lud do dokarmiania ptaków zimą.
Za co boleśnie oberwała od innego profesora, teoretyka biologii, który osobistą rewolucję kulturalną już przeszedł, a teraz upomina się o ewolucję.
Profesor ów zarzucił Środzie ignorancję i wyjaśnił prostaczkom, o co w tym wszystkim chodzi.
A chodzi o to, że: „Dokarmianie ptaków i wszystkich zwierząt jest dla nich przede wszystkim szkodliwe. Narusza podstawowe zasady ewolucji, zasadę selekcji, doboru naturalnego i przeżywania osobnika najbardziej przystosowanego, co prowadzi do degeneracji, chorób i negatywnych zmian”. Koniec cytatu.
Tak, panie pośle Niesiołowski, obrońco ewolucji w drodze selekcji. Czy nie pragnąłby pan ekstrapolować tych mocnych stwierdzeń na jakieś większe zwierzę?
To już się ludzkości przydarzyło.
I to całkiem niedawno.
Felieton został opublikowany w Tygodniku Ciechanowskim 12 lutego 2013 / nr7
Ło matko 🙁 Jak można takie rzeczy paplać? To co te bidne ptaki mają wsuwać tylko owady???? (czy profesor Niesiołowski aby nie specjalizował się właśnie w tej dziedzinie? SZOK)
No, nudzić się w Polsce to my nigdy nie będziemy. szkoda, że ta nuda nie może być owocna w jakiś sposób dla tych, co im ciężko (a mogą mieć lżej).
Jakbym miała jeszcze miejsce w sobie na łzy rozpaczy, gniewu, bezsilności, anihilacji szlachetnych idei i wartości przez ludzi, którym kasiora przecieka przez palce i niestety uderza do głowy :((((( to bym sobie popłakała. Czy oni wzięli wczoraj lub dzisiaj górę kasy na swoje konta, czy ja się znowu przesłyszałam?
Hej ludzie w armanich, ludzie z zabezpieczonymi ministerialnymi emeryturami, z tupetem nie do przebicia tu ziemia 🙁 Tu ludzie siedzą po ciemku z oszczędności prądu i liczą każdy grosz na dżemie. Ziemia w Krakowie, kiedyś stolicy Polski.
Rozpacz 🙁
No cóż, Dżoanno, te osobniki siedzące po ciemku to odpady radosnej ewolucji wg Wielkiego Owadoznawcy.
Broń Boże nie pomagać, bo to zdegeneruje rasę panów. Niech siedzą w ciemności i żrą trociny.
Siedząc w zimnie pozdrawiam siedzących w ciemności.
(Pomijam jednak ciemność umysłu i ciemność serca. Nie pozdrawiam.)
Idę nakarmić ptaki, bo walą dziobkami w okno!
Ewolucja, psia krew!
Cóż się dziwić?
Jeśli się ma profesora za świnię (tłusto dokarmianą wbrew zasadom ewolucji) to się robi publicznie z siebie kretyna i ze swojej rodziny kilka pokoleń wstecz.
PS O panu Niesiołowskim, pierwszym chamie i prostaku Polski (o zdradzie Ojczyzny nie wspominając), nie chcę nawet słyszeć.
Od razu krew mi się gotuje (a raczej zimny ze mnie człowiek 🙂 ), a moja emocjonalna wypowiedź spod ostatniego felietonu, byłaby tu niczym komplement.
PS Kiedy w końcu naród się zbierze w sobie i pogoni tę tępą, złodziejską, zdradziecką itd hołotę?
Zimny człowieku, toż on jest mój ulubiony Pierwszy Cham! Nie bądź zazdrosny, Rollins:)))))) PS "Naród" się zbierze i pogoni wtedy i tylko wtedy, kiedy urodzi się (wbrew ewolucji) pokolenie, które NIE będzie tępe, złodziejskie, zdradzieckie, itd.
To mówi Pan Bóg: Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem.
(Iz 58,9b-14)
Pani Aniu, jest już od dawna pokolenie, które nie jest tępe, złodziejskie, zdradzieckie itd. tylko pokolenie to siedzi cicho, a nawet jeśli nie cicho, to biernie.
Widocznie temu umęczonemu pokoleniu brakuje już woli walki. Nie ma kto ich zdopingować, nie ma kto poprowadzić do walki.
Tylko ci niezłomni i silni są gotowi walczyć aż zwyciężą lub polegną na polu walki.
Niestety jest nas za mało…
Poza tym, jeśli wygramy, to nie wiadomo co potem? Kogo posadzić (żeby nie okazał się drugim Lechem Wu)? 🙂
Ale ja wciąż wierzę. Jak to mówi Kompania Węglowa „Nadzieja umiera ostatnia” 🙂
PS A co do Twojego „ulubieńca” (powyżej), to cóż się dziwić, że pasożyt nie rozumie…?
A czym ono jest tak umęczone, to pokolenie?
Klikaniem myszą?
Cóż Ty takie tony rewolucyjne przybierasz?
Czy nie wiesz, że każda rewolucja wynosi na szczyty szumowinę wszelką?
Ewolucja zresztą też:)
A wracając to tego pokolenia, co twierdzisz, że ono już jest: Skoro jest bierne, to jednak jest… tępe. Albo, co gorsza tchórzliwe. Lub – jeszcze gorzej – głupie.
Ja też wierzę, kochany Rollinsie. W Paruzję.
A może to pokolenie jest „tylko” bezradne…?
Oj, tam. Doobra. Niech sobie jest jakie chce.
Ja zgodna jestem z natury,bo leniwa:)
Cyt. „Ja zgodna jestem z natury,bo leniwa:) ”
I właśnie takie jest społeczeństwo… 🙂
Niestety :0
No mówię właśnie. To wszystko moja wina, a nie Tuska.
Młode pokolenie jest po prostu WYGODNE. Zdolni, mądrzy, zaradni, ale tylko wtedy gdy sytuacja ich do tego zmusi, czyli rodzice przestaną pomagać.
Ach, szkoda gadać, zmęczona dzisiaj jestem życiem.
I to mi się wydaje najmądrzejszą opinią w tym wątku, Roma. Zwłaszcza, że młode pokolenie znasz bezpośrednio i w dużej liczbie:)
Młode pokolenie też jest zagubione, tylko samo chyba nie bardzo zdaje sobie z tego sprawę.
Nie wiedzą np czy jest sens się uczyć, czy to olać (patrząc na rodziców i sytuację wkoło)
Nie ma co przedłużać – nie mają ideałów, autorytetów, często też rodziców (zaharowanych od rana do nocy).
Kiedy któreś zacznie się w to wszystko wgłębiać (nieopatrznie), to i tak nic do głowy mu nie przychodzi.
I w końcu mówi sobie „Jebać to wszystko”.
Czy można im się dziwić?
Przecież my sami jesteśmy w tym wszystkim zagubieni, bezsilni, i też w końcu mówimy „Jebać to”
http://www.youtube.com/watch?v=DqSG6H3l8nk
Zapomniałem dodać, że zauważyłem nowe zdjęcie.
Pogodę macie tam ładną, jak widać. Tak jak u mnie dzisiaj nareszcie 🙂
A czemu Pan Krzysiu nie odśnieża?
Rozumiem, że ma zabronione, bo na pewno nie zrobi tego jak należy… 😉
Chociaż to wcześniejsze zdjęcie z siekierą daje do myślenia (o Panu Krzysiu)… 😉
Informacja dla wrażliwych uszek – Troszkę niecenzuralnych słów
Rollins, ja mam na podwórku zaspy do wysokości uda miejscami. A Rafał to w ogóle łazi po śniegiem. Zdjęcie pochodzi z ubiegłej zimy, która, porównaniu z tegoroczną była izi-pizi dżapanizi. Czemu Łysy nie odśnieża? Bo musi trzymać aparat. I poza tym w matriarchacie kobiety odśnieżają! W mojej matriarChacie,dodam.
Tak? A my nie jesteśmy.
My mówimy: „koniec końców wszystko jest jak powinno”
🙂
Ja się tak turlikam od wyczerpania do stanu sił i walki o kogoś lub jego ważne sprawy.
Jestem raczej ze słabych, ale walecznych w słusznej 🙂
Ale to prawda przykro i bezsilnie patrzeć na ludzi cwanych, „nowobogackich”, bogacących się cudzym kosztem. Mocno zwichrowanych, co widać od razu po armanich, butach włoskich zakręcających czubkiem w kierunku cortexu, włosach półdługich u mężczyzn dziwniaście usytlizowanych na żelach i maziach w cenie jednej średniej pensji krajowej autentycznej, ferrarich i srerrarich. Do tego pewnie papieros z wyrzutów lekkich do siebie sumienia.
Biedne dzieci z pokolenia zamykanych szkół, z deprecjacją szkół zawodowych, z upadkiem poziomu szkolnictwa wyższego i bez autentycznie zainteresowanych nimi taty i mamy :/
No błaaagam, bez przesady. Masz Dżoanno słuszność z pewnego punktu widzenia. Z innego nie. Biedne to są dzieci wykorzystywane, bite, okaleczane dla zysku, porzucane jak psy, on są „biedne”. Inne, no cóż, mają po prostu trudniej lub łatwiej dorastać.
Ja mam tu przynajmniej Krzysztoforosa, Rollinsa, Romę, Dorotę i Annę. Tu jakoś lżej. A inni przerażają się potworosami, którzy tylko dybią na nich patrzałkami i kombinują za miłymi słówkami jak się dobrać do ich oszczędności, majątku, mieszkania. Mówią „jak się Pani czuje i dopytują, żeby swoje talenta interpersonalne na kolejne krocie zamienić 🙁
Uszy do góry, jest nas znacznie więcej niż wymieniłaś, tylko większość milczy,bo nie potrafi/nie chce się zalogować. Na użytek własny nadałam nam (sobie i bratnim duszom) przydomek „nieprzebiegli„. W znaczeniu – niezachłanni, niepochłaniający bliźniego swego razem z głową i racicami:)
…Powiedziała Sędzia Anna Maria… Nowakowska 🙂
Powiedziała, co wiedziała, a że guzik wiedziała, to tylko coś wybełkotała….
Wy tu sobie gadu gadu, a ja Matka Polka tyram od rana do wieczora i nie nadążam za Wami.
Nowe zdjęcia Krzysia te ze stolicy super, szukałam więcej i nie znalazłam.
Dżo-ann myślisz podobne jak mój syn, no i fajnie piszesz.
Pozdrawiam
O, wydało się,gdzie przebywa osobnik imieniem Krzysiu i dlaczego nie odśnieża:)
Cześć Roma.
Dżoanna to jest pokolenie Twego syna właśnie. Młodzież z lekka dorośnięta.
Jak i Rollins.
Hm, z lekka dorośnięta 🙂
To teraz jestem ciekawa jak zareaguje Rollins 🙂
Ja też jestem ciekawa!
Czkamy!
Ups, literówka: czekamy!
Ja dzielę młodzież na dwie grupy.
Pierwsza to ta młodsza, która stara się za wszelką cenę żeby traktować ją jak starszych, druga to taka w naszym wieku co chciałaby być tą pierwszą 🙂
A Ty wiesz, że młodzież po 50-tce już powinna być dorosła?
Bo ja się niedawo dowiedziałam i od razu się oblekłam w powagę, jak w całun. Ale tylko na chwilę, bo zaraz zapomniałam.
Czyżby Rollins odmłodniał, ubrał dżiny i wyskoczył na dancing ;)?
Ja w każdym razie jestem na posterunku :> Zmęczona jestem a Wy tu o licznikach? Ja myślałam, że my tu mamy jeden wiek młodego ducha i się wszyscy w paczce jednej ponad cyferkowej trzymamy?
Obciachałam we fryzjerni włosy, niestety taki czas, ale Ty Aniu masz bardzo ładny, gęsty warkocz 🙂
W Krakowie zimno, ciemno, markotnie, choć gdzieniegdzie jeszcze jeżdżą co śmielsi na rowerach. A gdzieś w Polsce niektórzy pewnie się kąpią i nazywają się morsami. Ciekawe co same morsy na to?
Morsy pękają ze śmiechu.
Dżoanna, wszyscy tutaj są młodzi duchem i nikt nikomu nie wytyka lat. Tylko mój kręgosłup jest innego zdania.
U mnie śniegu po kolana i o zgrozo topi się, więc jutro będę pływać delfinkiem jak na basenie Narodowym 🙂
Hihi to mnie uspokoiłaś Romo. Dziękuję 🙂
A co do nas-mas, Polaków to myślę, że pół przysłowiowej bidy gdybyśmy byli leniwi i wygodni. My jesteśmy paraliżowani w naszych szczerych wysiłkach, pacyfikowani i uwalani przy każdym sensownym poczynaniu 🙁 To rodzi niemoc i poczucie bezsensu i braku siły dla jakiegokolwiek działania.
Jak mrówki chcą mieć wspólnotę i dom, to wszystkie razem wespół w zespół go budują. Dobrze że żadnej nie wpadnie do głowy lub odwłoka dobić inne zapierniczające dzień i noc Vatem.
Ale mrówki się nie obrażają wzajemnie. Mrówki są pracowite nie tylko w przysłowiach.
Obawiam się, że z tymi mrówkami to nie do końca tak jak myślisz. Tam też panuje hierarchia, jak się któraś z dołu wychyli to ginie. To samo u pszczółek królowa, robotnice, truteń.
Ludzi porównałabym do watahy wilków, gdzie każdy w stadzie ma określone miejsce i nie podskoczy.
Jak powiada Ania, jak nie staniesz, dupa z tyłu 🙂
Co nie znaczy, że mamy się poddać, trzeba próbować 🙂
Cyt. „Dżoanna to jest pokolenie Twego syna właśnie. Młodzież z lekka dorośnięta.
Jak i Rollins.”
A jak Rollins ma zareagować?
Rollins jest z pokolenia młodzieży z lekka niedorozwiniętej 🙂
To pokolenie charakteryzuje się tym, że mimo upływu lat, nadal jest bardzo młode i niepoważne 🙂
Nie starzeje się, nie poważnieje, a wręcz cofa w rozwoju.
PS Odpowiedziałem dopiero teraz, ponieważ byłem na wycieczce relaksacyjnej w Krakowie.
Relaksu wprawdzie zaznałem mało, ale zawsze to chociaż na chwilę wyrwałem się z tej mojej Ukrainy.
Wiem, że nikogo to nie interesuje, ale nie obchodzi mnie to. I tak będę się Wam zwierzał 😉
Rozczaruję Cię Rollins – interesuje:)
W Krakowie?
Znaczy spotkałeś Dżoannę? Hę?
Minęliśmy się właśnie :>
Ja dzisiaj obrzeżami chodziłam jak kot, kocica stricte: Prokocim i Tandeta 🙂 Tandeta i Prokocim. Taka para dwóch krakowskich miejsc, które do siebie nie pasują, ale gdzieś im jednak, widać, po drodze 🙂
Rollinsku dobrze pielęgnować w sobie żywe, ciekawe świata dziecko. Jeśli tylko życie pozwala, czemu nie?
Romo myślisz, że jednak, że homo homini lupus est? :> Hmm…
Niestety, człowiek człowiekowi wilkiem.
Na szczęście, wyjątki się zdarzają i takich też znam.
Człowiek człowiekowi zającem…
Czyli jak nie spojrzysz tyłek zawsze z tyłu z kitą wilczą lub zajęczą?
Obawiając się zgagi przed lub pośmiertnej wybieram tyłek dzikiego królika i spokojne sumienie.