Dziunia przybyła kurierem
Jechała z Ochoty na Zdziwój, kilometrów 160 z haczykiem. Dojechała, została przywitana, położona na łóżku, żeby odpoczęła. Po tej podróży.
Też się walnęłam obok niej, wzięłam długopis, żeby sobie popisać na marginesach. Dziunia po redakcji, ale wciąż ta sama, którą napisałam. Wydawnictwo poprosiło: „Szybko, jak naj-szybko się da”.
No więc dało się w dwa dni.
Przy okazji uświadomiłam sobie, że nałogowo stawiam przecinki gdzie popadnie, a nie z przymiotnikami piszę oddzielnie. Z maniakalnym uporem, godnym lepszej sprawy.
Jak to dobrze, że istnieją redaktorzy, korektorzy i inni łowcy błędów!
Z drugiej strony: dlaczego właściwie nie z przymiotnikami należy pisać oddzielnie? Kompletnie arbitralna, nie-zrozumiała decyzja.
Coś jak jazda prawą stroną jezdni, tak, bo tak. Mimo, że niewygodnie i niezgodnie z preferencją motoryki.
Cokolwiek mam na myśli, bo sama nie jestem pewna, co ja wygaduję.
Dziunia odjechała kurierem.
Z kilkoma uwagami na marginesach, ze zmianą imienia jednej z drugoplanowych postaci.
Nie było to takie znowu proste, bo z tym kurierem mijaliśmy się niczym pijane zające.
Jak ja w Chorzelach, to on utknął w Przasnyszu.
Jak on dojechał do Chorzel, to ja już byłam w Krzynowłodze.
Wreszcie trzeciego dnia udało nam się spotkać gdzieś pośrodku. Ale wysłanie Dziuni z powrotem do Warszawy zajęło mi więcej czasu, niż same poprawki poprawek.
A, jeszcze jedno! Dziękuję mojej Lepiej Rozwiniętej Umysłowo Koleżance, że pomogła mi Dziunię zapakować do wysyłki. W pakowaniu rzeczy (i Dziuń) jestem jeszcze bardziej beznadziejna, niż w lokowaniu przecinków.
I tyle, jeśli chodzi o newsy z wioski.
Teraz oczekuję Dziuni w docelowej postaci, ubranej w okładki, gotowej, żeby iść w świat, do ludzi.
Do was, Ludzie.
I ja czekam, z niecierpliwością przebierając kopytkami 🙂
Bo teraz to już za chwilę będzie ubrana Dziunia!
Serce zabiło mi szybciej na tą wiadomość 🙂
Ciesze sie bardzo i mam nadzieje, ze dotrze do mnie. Pozdrawiam najserdeczniej
NARESZCIE! Tyle na Nią czekam w „ubranej” postaci;)
No i powiem Wam, kochane Dziewczyny: Ciekawe, jak będzie…
Serdeczności dla wszystkich Was!
A ja rzeczywiście miałam Dziunię w rękach…. Bardzo przyjemnie – dużo stron do czytania 🙂 Aniu czy Ty zauważasz iż wszyscy komentujący nie mogą się doczekać kiedy będzie można ją dostać i zaczytać !!! To chyba najpiękniejszy komplement dla Twojej twórczości.
P.S
Na znak protestu dla wszelkiej korekty nie stawiam Przecinków !
Ha! Nie, było, mnie, dość, długi, czas, ale, za, to, mam, do, czytania, dwa, artykuły, a, nie, jeden.
Ten, taki, że, nie, za, bardzo, jest, co, komentować, ale, ponieważ, w, realu, jestem, raczej, milczący, to, przynajmniej, na, necie, się, wygadam.
Jeśli, chodzi, o, przeczenia, „nie”, to, też, dość, często, mam, z, tym, problem, ale, ja, raczej, zawsze, piszę łącznie.
A, jeżeli, chodzi, o, przecinki, to, wydaje, mi, się, że, też, chyba, daję, ich, za, dużo (nie, to, co, Lucek 😉 ).
No, ale, ja, ważę słowa, więc, i, zastanawiam, się, pewnie, więcej.
n a r e s z c i e
mam nadzieje ze dadzą na Świeta !!!
Komplement dla mej tfórczości przyjmuję z wdzięcznością, Rozgarnięta Koleżanko.
Rollins, skubańcze, nie rozśmieszaj mnie przy piciu herbaty gorącej! Wyszło tak, jakbyś cierpiał na ciężka postać czkawki. Przecinki są hmm… humorystycznym narzędziem, jak widać.
Nun, czy aby na pewno TĘ książkę polecasz na TE święta, przewrotna psycholożko?
Cieszę się, że Panią rozbawiłem. To w ramach rekompensaty za podśmie_chujki z Lucka i z Niuni.
Wiele narzędzi może być humorystycznych (choć nie takie ich przeznaczenie), zależy tylko w czyich rękach.
Hm! Jestem dumny ze swojej maksymy 😉