Małpy tańczą na lodzie!
Czółkiem, Ludziska!
Jak upłynęły Wam te piękne święta?
Bo nam wspaniale.
Są dwa sygnały, które upewniają mnie, że jestem wśród przyjaciół:
1. Nie zaczynają rozmowy ze mną od ale pamiętaj, że u nas się nie pali, lub jeszcze gorzej, od rzuconego ze zgrozą: to ty jeszcze nie rzuciłaś?!)
2. Nie odradzają mi najdzikszych nawet rodzajów aktywności (czasami) i nie krytykują całkowitego braku aktywności (czasami).
Ideałem są przyjaciele palacze, mający anielską cierpliwość wypracowaną przez lata obcowania z dziećmi. Bo małpy są jak dzieci, każdy to wie.
Co do niepalenia to sama z siebie doskonale wiem, że w domu niepalącego palący ma z góry upatrzoną, straconą pozycję.
I nie trzeba mi o tym przypominać.
Najbardziej nie lubię przebywać wśród ludzi, którzy czują się w obowiązku wyrazić swoją troskę o moje płuca.
Gorsze już może być tylko namawianie do picia alkoholu (no co ty, jednego nie wypijecie? Chorzy jesteście?).
Taa, chorzy jesteśmy…
Tak więc znalazłam bezpieczną przystań wśród palących przyjaciół, z przytulnym miejscem do palenia (choć podobno dym przenika także przez ściany i zatruwa Bogu ducha winnych, niczego nieświadomych sąsiadów!).
Co za komfort, że nie trzeba w gaciach turlać się na jakieś oblodzone schodki lub zwisać z okna z herbatką w jednej, a dymiącym szczęściem w drugiej łapie. Ponieważ małpy na śniadanko spożywają herbatkę i trzy papierosy.
Z przyjemnością i bez poczucia.
Odmienności, sugerującej umysłową ociężałość.
Żałość.
I najważniejsze obwieszczenie:
Po 34 latach wpełzłam na lodowisko i nic, ale to nic sobie nie złamałam!
15 minut czołgania się przy bandzie, a potem to już poszłoooo.
Łup – na plecki.
Łup – na pyszczek.
I następnego dnia: tylko dwa (ale za to spektakularne) pady.
Jak ja mogłam tyle lat zmarnować?
Idę kupić sobie łyżwy, Ludziska.
I zestaw ochraniaczy na wszystkie części ciała, bo licho nie śpi!
Śpi?
Na zdjęciu: Małpa i bodyguard-podnosiciel (Darek, no a kto?)
Dotknięta do szpiku kości tym wpisem,albo do szpiku ambicji, właśnie wpadałam na szatański pomysł;). Każę wybudować na swoim tarasie specjalny mały ogród zimowy, który będzie także palarnią dla gości-palaczy :):):):):). I tak Adam chciał to zrobić, ale teraz przycisnę go, żeby zrobił jak najszybciej. Będą mogli tam goście palacze wypić sobie w całkiem przyjemnych warunkach ciepłą herbatkę i wypalić ze trzy papieroski na śniadanie:):):):):). I nie tylko na śniadanie 😉
Małpy skaczą niedościgle,
Małpy robią małpie figle 😉
Rok temu i ja chciałam na łyżwy…stchórzyłam gdy pewien Pan na moich oczach rypnął głową w taflę , brrrrrrr…
Uciekałam w podskokach z tego lodowiska 😉
Ale Małpa zwinna jest i da sobie radę :*
Buziaki poświąteczne !
Nie było to Łup, ani bach , ani żadne inne takie.
Moim skromnym zdaniem była to całkiem poprawnie wykonana akrobatyczna figura zwana „klap-pupka”. 🙂
Chcecie to wierzcie, chcecie to nie wierzcie.
Byłam tam i wszystko widziałam.
W kieszeni nerwowo ściskałam telefon komórkowy,żeby w razie czego wzywać pomocy. A Małpa po prostu weszła na lód i pojechała jak 30 lat temu. 🙂
No to w lato rolki 🙂 na nogi 🙂 to dopiero zabawa :))) naprawdę polecam 🙂 gdzie Kobieto jest to puste lodowisko 🙂 bo u nas to raczej się człowiek nie obali, bo taki tłok straszny :)))))))) Buziaki :)))))
Pięknie się prezentujesz na tym lodzie:)))
Klap-pupkę należy zaliczyć przynajmniej raz i mam ten rodzaj akrobacji zaliczony na szóstkę, bo było pod właściwym kątem bez przechyłu na plecki. Poza tym wymagany jest śledzik czyli przodoślizg z łapkami na dwunastą. Można zrobić za piętnaście trzecią, ale mniej punktowane:))))
Buźka!
ja wyglądam podobnie na nartach…po prostu prostuję postawę :)))i ciągle bliżej mi do małpy :P… pozdrawiam poświątecznie
Kochani
Samych pomyślnych i szczęśliwych dni w
Nowym 2011 Roku!
Zero zmartwień , duuuużo miłości i życzliwości!
Żaneta i Grześ :*
Aniu, przesliczne zdjecie. Optymizm dla mnie na caly dzien zapewniony a potrzebny jest mi on dzisiaj i na nocny dyzur.
Ostatni raz mialam lyzwy na nogach chyba 40 lat temu, kiedy rodzice kupili mi lyzwy na „wyrost” numer chyba 45,- nigdy do nich nie doroslam a wkladalam je z dodatkowa para kapci, bo byly po prostu za duze.
Po moim upadku i zerwaniu wiezadel w kolanie wybieram plywalnie ale kto wie? Moze kiedys?
To zdjecie jest tak zachecajace
Szczesliwego Nowego Rolu Aniu, wspanialych chwil w Waszej chatce spedzonych w radosci, zrozumieniu i wsparciu a takze w duchu rozchodzacej sie na wszystkie konce swiata tworczosci. Dobrze, ze jestes.