Felieton

Globalne ocielenie

Czy zdarzają Wam się czasem dziwne stany umysłu?
Jakieś halucynacje?
Depersonalizacje?
Odloty nadświetlne?
Jazdy w osobisty głąb i z powrotem bez pasów bezpieczeństwa?

Bo mnie się zdarzają, zwłaszcza po lekturach w Internecie.
Czy świat głupieje, czy ja nie nadążam?

– Och, nic takiego – odpowiadam sobie sama. – Świat jest po prostu beznadziejnie rozwarstwiony.

Każdy gra w inną grę, nic dziwnego, że nie możemy zdefiniować podstawowych pojęć.
Gramy w ciemności, którą z przekory lub z niewiedzy nazywamy oświeceniem.

W co Wy gracie, Ludziska?
Zanim zakrzykniecie: ja w nic nie gram! – dobrze się zastanówcie.
Kto twierdzi, że nie gra w gry, ten sobie pogrywa nie fair.

Ja zostałam zdemaskowana przez Bazyliadę w jej ostatnim komentarzu.
Moja gra w Szymona Słupnika Osłupiałego została rozpracowana.

Szczerość za szczerość:
Tak.
Muszę poradzić sobie ze swoim nieprzystosowaniem bez naruszania porządku społecznego. Zamiast osuwać się w mroczne jamy anarchii, szukam izolowanej, bezpiecznej dziury z widokiem na szeroki, pusty ocean.
Jeśli źle Wam się kojarzy dziura (czyli jak?), niech będzie nora.

Whatever!
Byle z daleka.
Od tego, co boli.

Ostatnio bolą mnie pośladki.
Nie moje, tylko Szczepkowskiej Joanny.

Bo niby jasne być powinno, że kobieta zdekompensowała się na moment, ale teraz już robi się z tego wielki dyskurs o sztuce przekraczania granic w sztuce. Z chwilowego zaburzenia kontroli impulsu, ze zwyczajnego acting out  robi się dysputę publiczną o kondycji teatru.

Kiedy naćpany jak perszing rockman wystawia owłosioną dupę na koncercie,  nienaćpana mniejszość lub większość potrafi nazwać to wprost: pojebało go do imentu. Nikt nie zaprasza go do analizy kondycji współczesnej muzyki tylko z tego powodu, że mu walnął bezpiecznik.
Zresztą.
Kto by tego słuchał?

A kondycja sztuki?
Współczesnej?
Czy ktoś jeszcze wie, co jest sztuką, a co  produktem przemiany materii?

Do stworzenia wielkiego dzieła wystarczy dziś gruszka do lewatywy i stado bezrozumnych oszołomów.
Nawet, jeśli jakaś nierozgarnięta Dziunia miauknie, że coś jej w tym śmierdzi, to w najlepszym wypadku oberwie za to, że słoma jej z butów wyłazi.
W najgorszym – zostanie uznana za zawistnicę.

10 komentarzy

  1. Hahahaha 😉

    Kiedy doszłam do fragmentu z bezpiecznikiem nie wytrzymałam i parsknęłam nieokiełznanym śmiechem 😉

    Aniu jesteś The Best !

    Buziaki :*

  2. Kurczę, dlaczego zawsze jest tak, że jak mi się cos uda to przypadkiem. Nawet jak w rzutki grałam i próbowałam trafić w tarczę to trafiałam dopiero wtedy jak wydawało mi się, że celuję zupełnie gdzie indziej.
    Tym razem też miałam wrażenie, że błyskam wiedzą ogólną, a wyszło mi demaskatorstwo. To ja już sama włażę na ten słup:)
    Szymon słupnik osłupiały jest w dechę:)))))
    Aniu, ja mam nadzieję, że Ty się chcesz schować tylko przed jakąs częscią tej ludzkosci, nie przed całą, co?:)

  3. O zadku i Szymonie Słupniku dwa w jednym :)oraz o wszystkich świętych do kompletu–

    do posłuchania–wersja oryginalna http://www.youtube.com/watch?v=VNgNxz2rcos

    i nowsza (wcale niezgorsza) http://janfil.wrzuta.pl/film/3Peeo391eeZ/kazik_-_pochod_swietych

    A jak komuś słuchać się nie chce, bo mu w uszach szumi, to przeczytać może:

    Pochód świętych

    słowa: K. Dzikowski
    muzyka: T. Chyła

    Z wielkim żalem, z wielkim wstydem, z płaczem, szli na ziemię święci.
    Szli na ziemię, bo już w niebie, w niebie byli niepotrzebni.
    I Dionizy, i Gerwazy i Herkules, święty Krzysztof.
    Nawet święty Atanazy, święty Euzebiusz z myszką.

    Szedł Walery oraz Józef, stary święty betlejemski.
    Grając dumkę na harmonii rzewnie szedł Kostka Napierski
    Szła Edyta i Eugeniusz, a za nimi na ostatku
    Szedł nieszczęsny Szymon Słupnik, z wielkim słupem w zadku.

    Na-nana-na-na-nanana! Aha-ha-ha!
    Na-nana-na-na-nanana! Oho-ho-ho!
    Na-nana-na-na-nanana! Aha-ha!
    Na-nana-na-na-nanana! Aaa!

    Na organach gra nam Idzi, bum, bum – wali w bęben Krzysztof,
    A na tubie gra Dorota, rety, na co to jej przyszło?
    Na skrzypeczkach święta Brysia, święty Józef na klarnecie,
    A nieszczęsny Szymon Słupnik solo gra na flecie.

    Na-nana-na-na-nanana! Aha-ha-ha!
    Na-nana-na-na-nanana! Oho-ho-ho!
    Na-nana-na-na-nanana! Aha-ha!
    Na-nana-na-na-nanana! Aaa!

    Czemu ciągle tak płaczecie, czemu ach powiedzcie że nam święci,
    Po co płakać? Tu na ziemi miło, życie szybko leci,
    Każdy tu się śmieje, tańczy, płynie czas wesoło
    Można przecież się zabawić! Tańczcie z nami wkoło!

    Na-nana-na-na-nanana! Aha-ha-ha!
    Na-nana-na-na-nanana! Oho-ho-ho!
    Na-nana-na-na-nanana! Aha-ha!
    Na-nana-na-na-nanana! Aaa!

    Na-nana-na-na-nanana! Aha-ha-ha!
    Na-nana-na-na-nanana! Oho-ho-ho!
    Na-nana-na-na-nanana! Aha-ha!
    Na-nana-na-na-nanana! Aaa!

  4. A, Aniu–dodam jeszcze, że Szymon Słupnik przez bodaj 40 lat, które spędził na tym słupie, nie unikał kontaktów z ludźmi. Może by i unikał, ale sobie ten słup u rogatek miasta wybudował no, i nie miał biedak wyjścia. Pielgrzymowali do niego ludzie z prośbą o RADĘ i modlitwę. Hmmmmm….jakoś tak…jakby…pasuje?

  5. Mnie tam nie bolą:)
    Ich widok zapewne też nie zabolał – moja ciocia mając prawie dziewięćdziesiątkę narzekała, że to jest niesprawiedliwe mieć zmarszczki na gębie, a pupę taką ładną i różowogładką. Niesprawiedliwe, albowiem ciocia wyznawała słuszny poniekąd pogląd, że w tym wieku pupy już pokazywać nie będzie, a gębę i owszem.

    Do mnie przemawiają wyjaśnienia Szczepkowskiej. To, co mówi o stylu prowadzenia aktora przez Lupę, jest przecież skandalem. Wielki reżyser? A czy aby mu wielkość do głowy nie uderzyła, czy nie był wielki, a teraz zaczyna być żałosny? Uwierzył może w swoją boskość.

    Być może ona teraz dorabia ideologię do gestu „przekraczania obszaru kompromitacji”, na który się zdecydowała za namową czy nawet wymaganiami reżysera.. a że nie trafiła z tym gestem w jego wyobrażenia? Cóż, ludzie różnie coś wyrażają.. szczególnie protest. Gest nie kolidował z wymową sztuki, reżyser więc powinien go zaakceptować zamiast robić publiczną nagonkę, ponosząc pewne konsekwencje swoich wymagań. Zresztą, umówmy się, gdyby to bożyszcze powiedziało słowo, że tak ma być, to by prasa była zachwycona, jakoś nie mam co do tego wątpliwości.

    Z wywiadu ze Szczepkowską:

    „A dałam sobie do tego prawo, bo Lupa wyraża – w tej właśnie sztuce – pogląd, że artystą jest tylko ten, który jest zdolny do przekraczania granic. Nie jest aktorem, kto – cytuję – „nie ma w sobie obszaru kompromitacji”. Lupa krytykuje aktora, który zastyga w sztywnych ramach sztuki.”

    „Ale ja nie chciałam „wypiąć się” na reżysera. Wykonałam tylko wszystko, do czego Lupa wzywa aktora. Aktor ma dialogować z postacią i z reżyserem. Ma odejść od teatralizacji. Wielokrotnie słyszałam, jak mówi aktorom: Bierzcie siebie ze sobą, nie grajcie tylko roli. Chciałam zobaczyć, co będzie. Sprawdzić podejrzenie, że twórcy, którzy tak intensywnie głoszą, żeby przekraczać granice, żeby to powietrze rozdzierać – i w teatrze, i plastyce, i muzyce – że tak naprawdę chodzi im tylko o siebie. Jeżeli wkroczyć na teren ich twórczości i samemu przekroczyć jakieś granice, to się okazuje, że to niedopuszczalne.”

    Tak mi się Joanna skojarzyła z Judaszem…

    „Żeby pokazać nieszczerość intencji. A może szczerość? Nie wiedziałam przecież, jaka będzie reakcja artysty na moją niesubordynację. Na te kilka sekund, które zresztą część publiczności uznała za ustalony fragment inscenizacji. Nie zrobiłam niczego, co nie mieści się w tym spektaklu. A potem wróciłam do roli.”

    A co do obszaru kompromitacji sztuki współczesnej, to jest bezdenny:)

  6. hm… tak naprawdę szczerze przyznam się nie wiem o co biega z pośladkami Joanny i tak naprawdę ominęłam ten temat w internecie… za dużo idiotyzmów, a teraz nie wiem co piszecie :] chociaż mnie to wcale nie martwi 🙂 Kolejna sensacja wywołana przez media, bo w końcu nie ma ważniejszych rzeczy do obgadywania, chociaż z drugiej strony ludzi zawsze interesowały obce dupy i co się z nimi dzieje.
    Sztuka współczesna hm… no cóż jest reklama przedstawiająca parę osób ciężko wymądrzających się przed wieszakiem z ciuchami w galerii, dopóki pewne państwo nie wzięło swoich palt 🙂 i okazało się, że to był zwykły wieszak 🙂 ot sztuka współczesna…

  7. Teraz dosłownie można powiedzieć, że media obrabiają komuś dupę :). Super sensacja, wreszcie coś się dzieje w tym smutnym Państwie. A sztuką współczesną Proszę drogich Pań jest życie w tym absurdalnym kraju. Czuję się artystką na najwyższym poziomie z tego powodu, ale przyznam, że mam dość już tych intelektualnych wyżyn i chętnie też schowałabym się do jakiejś dziury. Niestety przy porównaniach mojej ojczyzny z każdym innym państwem, do którego miałabym ochotę zwiać, okazuje się, że w dziurze to ja już siedzę od dawna, właściwie od urodzenia. Czy jest więc sens się stąd ruszać? Dlatego chętnie popatrzę jak ludziom „puszczają bezpieczniki”, bo mi się od dawna też tu styki grzeją, a to dlatego, że bezpiecznik „podwatowałam” grubym drutem. W przeciwnym razie wszystko by mi w głowie mocno pier…A tu trzeba żyć i grać w udawaną normalność, na którą to od dawna mam ochotę dupę wypiąć. Niestety po urodzeniu dwójki dzieci mam kilka rozstępów, więc nie ma co wywalać na wierzch.

  8. Aniu, tu niedaleko stoi poniemiecki bunkier, może nadana się na samotnię. 🙂 Choć nie ma okien z widokiem na ocean, za to ma otwory strzelnicze z widokiem na piękną hałaśliwą drogę. 🙂 Nora klasy De Lux. Będziesz tam mogła rozmyślać, cz ty nie nadążasz, a może to świat został w tyle za tobą. Wszystko zależy od punktu widzenia. Jak w reklamie o której pisała Viktoria. Czy gafę popełnili ci któży podziwiali wieszak, a może to ta para powiesiła paltociki na dziele sztuki. 🙂
    I jeszcze słówko o pośladkach pani J. Przecież każda kobieta to dzieło sztuki, cóż w tym dziwnego, że pani postanowiła pokazać mały fragmencik tego dzieła. 🙂

    Pozdrawiam D.

  9. wiesz na początku myślałam, że ona miała sesję
    w Playboyu 🙂

  10. Przecież zawsze zamiast drzeć się że król jest nagi można chłodno ocenić że jest ubrany lubieżnie.
    Podobnie jak królowa, naturalnie. 😉

Leave a Reply