Felieton

Przerwa na użalanie się na sobą

Wiem, wiem.
Powinnam dać pierwszeństwo Dziuni i napisać o tym, co wydarzyło się w domu Dochtorostwa. Zwłaszcza, że z wizytą wpadli też Dziadostwo.

Wybaczcie mi proszę.
Wierzę, że znajdę zrozumienie dla mojego egoizmu, który podpowiada mi: odpocznij.

Moja sąsiadka z Kurpiów, Maryśka tak wołała do świętej pamięci Heniutka orzącego pole:
– Odpocznij w nią!!!
Co oznaczało, że ma dać odpocząć kobyle.

I Heniutek posłusznie przerywał robotę, bo koń (nawet jeśli jest kobyłą) ma swoje prawa.
Kiedy tak odpoczywał w tę kobyłę (i w siebie, korzystając z okazji), przysiadał na ławce pod moją chałupą. Paliliśmy papierosy gwarząc o tym, że trzeba rzucić palenie.
Dzisiaj ja odpoczywam w Dziunię, a przy okazji pozwolę sobie trochę potęsknić za Polską.

Wydaje mi się, że to było w innym życiu, ludzie.
A to raptem pięć lat.
Heniutka już nie ma, już nie pogwarzymy, nawet jeśli w końcu uda mi się pojechać do kraju.
Uda mi się?

O tym będzie druga część Anglii dla Angoli, którą planuję zacząć pisać za jakiś czas.
Jeszcze nie teraz.

Utknęłam tu na skutek zbiegu okoliczności.
Okoliczności lubią zbiegać się w chwilach, kiedy tracimy czujność i osiadamy na laurach. Kiedy już się zbiegną, kamień na kamieniu nie zostaje, ludzie.

Najzabawniejsze rzeczy są jeszcze przede mną.
Niedługo stanę przed angielskim Employment Tribunal, żeby podjąć walkę z gigantem.
Sama, bo związek zawodowy na wszelki wypadek usunął mnie ze swoich szeregów.
Śmiech na sali, ludzie.

Dziś miałam moment zwątpienia, dlatego postanowiłam dać sobie chwilkę wytchnienia i – korzystając z okazji – poużalać się nad sobą.

Kiedy normalnemu człowiekowi przytrafiają się takie rzeczy, jak mnie przytrafiły się w ciągu ostatnich 2 lat, to zabiera swoje zabawki i idzie się kolegować z kim innym.
Natomiast ja należę do tej nie lubianej kategorii, która żąda … uwaga: sprawiedliwości.
Rozumiem sprawiedliwość w bardzo prosty sposób: jeśli uczyniłeś coś niezgodnego z prawem to przeproś i napraw szkodę.
Nie chcesz?
Wobec tego ja skorzystam z możliwości, jakie daje prawo takim jak ja.
Mając poczucie, że robię absolutnie słuszną i zgodną z logiką rzecz, ciągle czuję się z tym źle.
Nie chodzi o to, że stanę przeciwko silniejszemu, mającemu sztab prawników przeciwnikowi.
Źle mi z tym, co będę zmuszona opowiedzieć i udokumentować przed tym nieszczęsnym Trybunałem. Wstyd mi, że pozwoliłam na rzeczy, które w dwudziestym pierwszym wieku, w Europie, wśród cywilizowanych ludzi nie powinny się zdarzać.

Ale jeśli ja tego nie zrobię, to dziesiątki kobiet będą przechodzić przez to każdego dnia. Więc czemu nie spróbować stworzyć precedensu, który to uniemożliwi?

Mam poczucie, zupełnie uzasadnione, że zawsze miałam wybór.
Wybrałam walkę, więc walczę.
W dalszym ciągu nie mam wewnętrznego przyzwolenia na łamanie praw człowieka i naruszanie godności.
Mówię: w dalszym ciągu, ponieważ wiele razy miałam ochotę odciąć się emocjonalnie od spraw tego świata.
Wyemigrować wewnętrznie tak głęboko, żeby mnie nie dosięgły żadne ziemskie awantury.
To ze zmęczenia, ludzie.
Przecież tego się nie da zrobić, a jeśli nawet, to na krótko.

Kiedy przestałam zajmować się problemami przemocy domowej i mobbingu w pracy, przyrzekałam sobie, że nigdy więcej.
Prezes musiał chichotać w kułak, słuchając tych moich zapewnień. Po czym celnym kopem sprowadził mnie znowu do stanu, w którym o coś i przeciwko czemuś walczę.
Jak nie stanę, dupa z tyłu, ludzie. Kocham to powiedzonko.

Bywam tak bardzo zmęczona, że płakać się chce.
Ale jednocześnie czuję ogromną ciekawość, co się wydarzy?
Jak będzie?
I – przede wszystkim – kiedy wreszcie uda mi stąd wydostać?

Tu jęczała do Was Ania, która odpoczywa w Dziunię.

PS. Do Wiktorii: zauważyłam podobne zjawisko. Ludzie o niskim poziomie świadomości lubią nadawać kategorie bliźnim, sortować ich jak kartofle, etykietować z zapałem. Na ogół bardzo się mylą w swoich ocenach, ale są do nich serdecznie przywiązani. Z takiej pozycji (osądzającej) bardzo trudno zbliżyć się do kogokolwiek na tyle, żeby go poznać. Przy założeniu, że w ogóle można kogoś poznać:))))

1 Komentarz

  1. 🙂 to chyba zdrowy odruch taka chwila zmęczenia, wątpliwości, rozładowania swojego wnętrza oczyszczenia, aby nabrać siły na dalszą walkę. Miewam takie stany, sama kiedyś z nimi walczyłam, a teraz siadam i płaczę, potem się otrzepuję i idę dalej z nowym spojrzeniem. Podziwiam za odwagę, bo tak naprawdę jest wiele Kobiet, które krzyczą, że walczą o lepsze jutro dla Kobiet, a jak przychodzi do czego, kulą ogony pod siebie, motając się w układy i układziki. Trzymam kciuki!!!!!!! teraz i ja jestem ciekawa jak sprawa się zakończy 🙂
    Osoby sortujące i bez świadomości z góry określają kto jest kim, zadają pytania nie po to aby poznać, tylko po to aby utwierdzić siebie w swoim już wyrobionym zdaniu. :))) Nazwałam to Syndromem Księżniczki 🙂 przynajmniej tą jedną osobowość :))
    :))) Trzymam Kciuki !!!!

Leave a Reply