Wiosna już stęka; stękają plastikowe śmieci w lesie. (Butelki PET wzdychają i puszczają plastikowe bąki, pożal się Boże pierdnięcia po gazowanych napojach.)
Wiosna już jęczy; jęczą kocury, liżąc zbolałe jądra, bezradne wobec deficytu dostępnych samic.
Wiosna już skrzeczy, kracze, jodłuje, piłuje.
Piłuje.
Piłuje.
Bez zmiłowania.
Wiosna tu płacze gorzkimi łzami; łzy są moje, a ja samasobiewinna.
Podpisałam.
Myślałam, że to uśmiech, nie rozpoznałam wyszczerzonych kłów.
W dżungli, która śmie się mienić społeczeństwem, cnotą jest podsunąć podstępną umowę.
Grzechem zaś jest okazać zaufanie.
Ufni pogardy godni, lecą kamienie i szyderczy śmiech.
Przyjaciel radzi – szszsz, bo jeszszszcze sobie zaszszszkodziszszsz.
Wszystko na odwrót, żyję w negatywie świata.
Czas wciąż płynie we właściwym kierunku i nie zna zmiłowania.
Spotkamy się wszyscy: predatory i owce.
Pociesza się głupiec.
Ciekawe, jak to będzie.
Jak tam będzie.
No dobrze… pierdoły jakieś. Czy ktoś zechciałby napisać nieco milszy wiersz o wiośnie? Halo?
Obecność zaznacza wyraźnie
Wychyla się lekko
a może pochyla
coś … no nie !
KTOŚ …
rozlewa się, rozbrzmiewa
zdumiewająco pięknie
cichnie ….
znika…
ciszę majestatyczną
jak welon za sobą ciągnie.
Radosne spojrzenia …
zima z szarością umyka.
to wychyla a może pochyla się
nie … kąpie się … w złocie promieni,
w nieśmiało wydzierającej się ziemi … zieleni.
Ufne spojrzenia wysyłane w oznaki
bawiącej się co rusz w chowanego wiosny.
I jest i znika,
WIOSNA …
kapryśna z niej PANI…
Bóg zapłać, Epifanio. Wniosłaś porcję świeżego powietrza w ten depresyjny smog.
O świetne te wiersze obydwa.
Jak dwa bieguny choroby afektywnej…