Spazm przedwczesnej ucieszności

Co to za prostackie obyczaje, żeby w czas wielkopostny łaskotać kogoś słowami, celem doprowadzenia do nieopanowanego śmiechu! Nie można było poczekać na prima aprilis? Prima aprilis jest cierpliwy, wszystko zniesie i niczemu się nie dziwuje. Co innego taki smętny, wielkopostny piątek, jak dziś, gdy piszę ten felieton.

Uff, jeszcze mnie trzyma pośmiechowa zadyszka, a do tego chwycił mnie skurcz przepony.

„Do 2023 r. Polska zostanie jednym z 20 najbogatszych krajów świata” – rzekła premier Ewa Kopacz.

Sami widzicie. To jest satyryczny hardcore, czyli humor naprawdę wyuzdany.
Premier rządu w roli klauna-jasnowidza to może być powód do płaczu jedynie, albo do śmiechu, nic pośrodku.
Wybierz sam swoją reakcję, drogi czytelniku.

Ja wybieram śmiech, bo inaczej nigdy nie dojdę do siebie.
Gdy raz zaczniesz szlochać… szkoda gadać.

Ile razy w moim coraz dłuższym życiu przychodziło mi czytać takie butne brednie? Ile progów dobrobytu już pokonałam na osi czasu? Nie chodzi o mój własny dobrobyt, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Mam na myśli wnętrza szpitali psychiatrycznych, domów opieki i domów dziecka – to jest moje kryterium stanu państwa. Jak się dzieje naszym najsłabszym, najbardziej potrzebującym wsparcia współobywatelom – oto miernik bezwzględny tego dobrobytu.

Moi dziadkowie szczerymi sercami pragnęli wierzyć w zapewnienia kolejnych sekretarzy PZPR, ale mąkę i cukier trzymali w tapczanie na wszelkie wypadki.
Okazało się, że słusznie czynili.

Ale o co chodzi?
O wartki strumień unijnych pieniędzy, przyznanych naszej ojczyźnie przez politbiuro w Brukseli. Te pieniądze z niewiadomych przyczyn nazwano „nową perspektywą”.

I rzekła premier Kopacz do swego ludu:
„Każdą złotówkę z nowej perspektywy wydamy w przemyślany sposób. Te 500 mld zł to dla nas szansa na kolejny skok”.

W to akurat wierzę bez zastrzeżeń.
Każdy przepływ gotówki, to szansa na kolejny skok.
Dobrze przemyślany, sprytny skok.

Gdy pieniądze tak sobie płyną i płyną, to tworzy się całkiem bystry potok. Są tacy, którzy mają przywilej trzymania rąk w tym korycie strumienia(czyż nie czarujące słowo – koryto?) i odławiania co większych kąsków.
Mówi się o nich, że „tworzą programy”.
Lub „projekty”.
To znaczy, że budują konstrukcje ze słów i chociaż żaden z tych słownych zlepków nie posiada sensu, ma zdolność przyciągania pieniędzy. Jak kawałek psiej kupy przyciąga muchy.

Centralny zew również ma brzmienie podobne gadaniu przez sen:

„W nowej perspektywie nacisk położony będzie przede wszystkim na wspieranie przedsiębiorczości, edukacji, zatrudnienia i włączenia społecznego, technologii informacyjno-komunikacyjnych, infrastruktury, ochrony środowiska, energetyki oraz transportu, co również znajdzie swoje odzwierciedlenie w regionalnych inteligentnych specjalizacjach”.

Zrozumieliście?
Otóż to.
Nie chodzi o to, żebyś coś pojął, bo mógłbyś, broń Boże, zapragnąć coś zrobić naprawdę.

Tymczasem prawdziwym celem tworzenia projektów jest skok.
Na kasę.
Czyli „regionalna inteligentna specjalizacja”.

Nie należy się temu dziwić, bo przepływy pieniędzy zawsze przypominają obróbkę skrawaniem.
Lub trawienie.

Na szarym końcu, u wylotu strumienia (rury z forsą), gdzie czeka ten prawdziwy odbiorca, skapują pojedyncze grosiki.
To dlatego klient pomocy społecznej w marcu słyszy, że „już nie ma pieniędzy na zasiłki w tym roku”.
To z tej przyczyny pacjent dowiaduje się, że jego lek już nie podlega refundacji i płać, albo umieraj, wybór należy do ciebie.

Obróbka skrawaniem sprawia, że z pieniędzy przeznaczonych na pomoc dla ofiar przemocy zostaje… nic nie zostaje, wszystko wydano na napisanie projektu.

Tak, idą następne żniwa, a żniwiarze, wciąż ci sami, już przestępują z nogi na nogę.
Tymczasem system emerytalny dogorywa.
System ochrony zdrowia zdycha w męczarniach.
System oświaty działa już tylko siłą rozpędu.

Więc już rozumiem, dlaczego ten spazm propagandowy nazywa się „nowa perspektywa”.
To odpowiednik uniwersalnej porady psychologicznej:
Jeśli ci się coś nie podoba, zmień perspektywę i bądź dumny.

Z tej nowej, dumnej perspektywy na lata najbliższe, widać rzekę pieniędzy i szansę na udany skok. Dlatego śmieję się z szumnych przepowiedni naszego wspólnego dobrobytu, wkładam je między propagandowe bajki, gdzie ich miejsce.

Bardziej prawdopodobne są zapowiedzi neurochirurga ze słonecznej Italii, który grozi, że już w 2017 roku dokona przeszczepu ludzkiej głowy.
To jest zupełnie realna perspektywa, chociaż chwilowo w medycynie triumfy święci przeszczep… kupy.
Całkiem inna perspektywa, prawda?
I jak tu zachować wielkopostną powagę?

Felieton został opublikowany w Tygodniku Ciechanowskim nr 9/2015

Leave a Reply