Humoreski ponure, Tygodnik Ciechanowski

Każdy na kimś siedzi

Wieści na temat katastrofalnego poziomu nauczania na naszych wyższych uczelniach są niedoszacowane.
Poziom jest o wiele niższy, niż głosi fama.

Jest tak niski, że aby dogadać się z jakimś magistrem, należy poruszać się w granicach 100 (słownie: stu) pojęć, z których połowa to emotikony i onomatopeje.
Gawędząc z doktorem habilitowanym, można próbować poszerzyć słownictwo o sto procent, ale możemy być posądzeni o zarozumialstwo i arogancję.

Skąd wiem?
Z przykrych doświadczeń.
Czy powinnam generalizować? W humoreskach mi wolno, to nie praca magisterska. Zresztą obrażą się tylko ci, których ta opinia dotyczy.

Próbę podniesienia poziomu nauczania podjęła pewna studentka Uniwersytetu Medycznego. Uczyniła to poprzez działanie, nazywane w anglojęzycznych demokracjach whistleblowing (dosłownie: dmuchanie w gwizdek).
My zaś, w naszej rodzimej demokracji posttotalitarnej mówimy o takiej aktywności kapowanie lub donosicielstwo.

Całość operacji jest stosunkowo prosta i polega na ujawnieniu jakiegoś nadużycia, oszustwa, czy występku.  Ważnym elementem dmuchania w gwizdek, odróżniającym je od zwykłego szczucia, jest podpis, umieszczany pod zawiadomieniem. Nie chodzi o podpis typu życzliwa, albo zaniepokojony sąsiad, tylko o własne imię i nazwisko.

Dane te są zwyczajowo chronione, aby nie narazić gwizdkowego na zemstę.

Nawiasem mówiąc w naszym kraju miliony anonimowych donosów zalewają pocztę rozmaitych urzędów, ale to nie jest stylowy whistleblowing, drodzy państwo.
To raczej szczujnia zawistników, czyli „życzliwych”.

Panna medyczka, której na sercu leży poziom nauczania, odważnie podpisała swoją skargę. Z podniesioną przyłbicą wystąpiła przeciwko cwaniaczkom, którym marzy się doktorski splendor bez wysiłku zdobywania wiedzy. Kolesie i koleżanki ściągali na egzaminach, a to się uczciwej pannie nie zmieściło w głowie.
Podzieliła się swoim niepokojem z profesorem, a ten… ogłosił wszystkim jej tożsamość.

Poza tym niezrozumiałym posunięciem zareagował prawidłowo: powtórkowym egzaminem dla ściągaczy. Co do dmuchającej w gwizdek studentki, to serdecznie jej współczuję, bo już do końca nauki (a może i dłużej) będzie się za nią wlokła opinia wrednej donosicielki.
Chociaż z perspektywy moralnej wykonała dobrą robotę i wykazała się odwagą cywilną godną odnotowania.

Internet ją zgnoił bezlitośnie, a tłumaczenie gnoicieli, że my jako naród nie lubimy donosić, stoi w sprzeczności z ilością anonimowej makulatury, zalewającej urzędy.
Kochamy kapować, nienawidząc tych, którzy kapują na nas.

Ściąganie na egzaminach jest obrzydliwym oszustwem.
W krajach, do których Polacy emigrują po studiach w poszukiwaniu godnego życia, za oszukiwanie na egzaminach otrzymuje się celnego kopa za bramę szkoły.

Mam na myśli szkoły, których celem jest kształcenie ludzi, a nie hodowla półgłówków.

Podobno nawet w Polsce istnieją jeszcze uczelnie, które nie wypuszczą dziennikarza mylącego adopcję z adaptacją, czy używającego frazy około kilkanaście.
Podobno wciąż zdarza się, że ludzie samodzielnie piszą prace magisterskie, zamiast kupić w internecie lub przekopiować z wikipedii.
Ale jakoś trudno mi w to uwierzyć.

Na koniec zapoznajcie się państwo z produktem umysłowym, stworzonym na zaliczenie zajęć praktycznych z pedagogiki. To nie jest żart, ale wolno się śmiać. Z nadzieją, że na starość nie dostaniemy się w ręce radosnej twórczymi tego programu. Pisownia i interpunkcja oryginalna:

„Projekt zajęć dla osób starszych, związanych ze wspomaganiem ich rozwoju:

Na początku wszyscy stają w kółeczku i ruszają kilka razy bioderkami najpierw wolniej potem szybciej w prawo, w lewo, w przód i w tył. Następnie kilka osób śpiewa tekst, żeby zapoznać ze słowami i melodią uczestników, można spróbować, żeby powtórzyli samą piosenkę. I teraz ruszamy bioderkami w prawo w lewo w przód i w tył , ale do melodii śpiewanej piosenki, następnie szybciej. Teraz wszyscy zakładają swoją lewą nogę za prawą nogę partnera i trzymają się w talii czy tam za bioderka. Najpierw wolniej później drugi raz szybciej <albo można przyspieszyć w trakcie> śpiewają i ruszają bioderkami. Później to samo, ale zakładamy nogę już za partnera naszego partnera. A na koniec ew. (w miarę możliwości uczestników i bezpieczeństwa) wersja hard, zakładamy jedną nóżkę i odwracam się w lewo i siadamy na kolanach partnera, który jest z tyłu, w ten sposób każdy na kimś siedzi”.

Felieton został opublikowany w Tygodniku Ciechanowskim nr 5/2014

15 komentarzy

  1. Cyt. “Podzieliła się swoim niepokojem z profesorem, a ten… ogłosił wszystkim jej tożsamość.

    Poza tym niezrozumiałym posunięciem zareagował prawidłowo: powtórkowym egzaminem dla ściągaczy.”

    Kwila! A skąd ten profesor miał dowody, że ci oto wskazani właśnie ściągali, a inni nie?

    Przecież mogła z zemsty wskazać na… swoich wrogów. Na tych, którzy nie rzucili jej ściągi np.

    Tak po prawdzie, to nie wiem czemu, ale gdy ściągałem na jakichś egzaminach, to… zawsze najlepiej mi wchodziła ta wiedza 🙂

    Przeczytałem raz na szybciora, a w głowie się tak umościło,że do dziś pamiętam 🙂

    Może by naukowcy coś w tym kierunku zrobili? Wymyślili taki tok nauczana.

    Ściągając, człowiek czyta kilkakrotnie szybciej, zapamiętuje też dużo szybciej, a zostaje na całe życie.
    Czysty zysk. Przede wszystkim czasu.

  2. Admnie ona po prostu się źle czuła. Tak jak Dziunia. Źle się czuła z łatką, źle się czuła bez, źle ze ściągactwem. Jak ktoś umi ściągać, to się przy tym uczy. Jak ktoś nie lubi, czuje się z tym nie tak, nie fair wobec innych kolegów lub słuchaczy na studiach, to nie lubi nawet pomagać dobrze w ściąganiu.

    Ona miała epizody maniakalno-depresyjne z podglądactwem i wojeryzmem. Są tacy owszem, co nie mają, ale ona miała.

    Dziewczynki miały samochodziki do zabawy, gry nintendo a ona miała dość wcześnie chodaki i skrupuły z tego tytułu. Chłopaków i Rollinsa jednak rozumie jako tako. Każdy ma swoje Fatum.

    Cyt skończona bajka.

  3. Dżo-ann coś wypiła, bo literki gubi. Ale nawet gdyby nie gubiła, to i tak bym poznał 🙂

  4. Rollinsku Baginsku z Bażen to, że masz na rejestracji bryki UKRAJINA, a ja nie mam nawet roweru (z własnego wyboru ja jestem rollkerka) nie daje Ci prawa szastać moim Dobrym Imieniem.

    ADMINIE dyskusja nie poszła aby za daleko? Prosimy o zdjęcia Krzysztoforosa Kashubo-Kurpiosa. Zamawiam dźwieki na muzyczkę relaksacyjną 🙂 dźwięki lasów, chmur, ptaków w południe… To, co zapodaje Małpkowe Radio najchętniej

  5. dzień dobry Madame de Zgorzel 😉 von Ribbentrop von Kautsky&Lenin de CechBarabaro :-*

  6. Ale o co chodzi????

    Ja dziś zaspałam, obudził mnie telefon, odebrałam i usłyszałam: Aniu, kocham cię.

    I wszystko było ślicznie, dopóki nie weszłam TUTAJ. Tak, tutaj.
    Tutaj fruwają jakieś emocje.
    A ja sobie spałam.

    Cool out, tawariszczi.

    Dżoann, nie ma Łysego, nie ma zdjęć.
    I – nie ma baterii do dyktafonu, nie ma dźwięków.

    Pozdrawiam was.

  7. Rollins, możesz wrócić do poprzedniego felietonu i wziąć udział w mojej sondzie:)))

  8. raczej “każdy na kimś stoi” taka piramidalna bzdurka egzystencji :)patrz casus Kozyry/ artystki tej od piramidy ze zwierząt / i … o wszystko jest krzyk, no cóż pokolenie “ctrl+c-ctr+v” RULES. czy to będzie młoda studentka , młody adiunkt czy gimnazjalista wszyscy funkcjonują wg tego schematu ..doczekaliśmy się silnie zredukowanej postawy kreatywnej…choć naśladownictwo jest stare jak świat, to teraz przeżywa swój renesans i być może się powtarzam ale żyjemy w jednej wielkiej małpiarni no cóż na dowód tego sam siebie zmałpowałem wspominając o tem, małpowanie bez “lustra” wychodzi trudniej ale co tam z lustrem czy bez pozdrawiam serdecznie@pl 😉

  9. Dżo-ann, Rollins nie posiada samochodu. Nie posiada nawet prawa jazdy.

    I nie ma z tego powodu kompleksów.

    Za to jeździ rowerem.
    I nawet w zimie…
    Tylko tej. Od wczoraj 🙂

    Tak po prawdzie, to gdy byłem nastolatkiem kumple z klasy mnie namawiali, żebym robił. Można się było z lekcji zwalniać, niby że na jazdę 🙂
    Ale mój ojciec wtedy nie miał samochodu, ja też oczywiście, to powiedziałem, że jest mi niepotrzebne. Jak będzie mi potrzebne, to sobie zrobię.

    Skąd mogłem wiedzieć,że będą takie cyrki? Że za czasów zielonej wyspy, zrobienie prawa jazdy będzie znaczyło jakiś awans/skok i pokonanie pewnej drabiny życiowej?

  10. Dżo-ann, Rollins nie jeździ samochodem. Nie ma nawet prawa jazdy. I nie ma kompleksów z tego powodu.

    Za to jeździ rowerem. Nawet w zimie.

    Tylko tej i od wczoraj 🙂

    Tak po prawdzie, to gdy byłem nastolatkiem kumple z klasy mnie namawiali, żebym robił. Można się było z lekcji zwalniać, niby że na jazdę 🙂
    Ale mój ojciec wtedy nie miał samochodu, ja też oczywiście, to powiedziałem, że jest mi niepotrzebne. Jak będzie mi potrzebne, to sobie zrobię.

    Skąd mogłem wiedzieć,że za czasów zielonej wyspy, zrobienie prawa jazdy będzie znaczyło jakiś skok i pokonanie pewnej drabiny życiowej?

  11. O! Jest ten mój koment. A myślałem, że nie ma, bo nie było.
    Już miałem napisać “Anka napraw komentarze!!!”
    Ale pomyślałem że nie będę niegrzeczny 🙂

    Poza tym fragment miałem skopiowany, dzięki Bogu.

  12. Cyt. “Rollins, możesz wrócić do poprzedniego felietonu i wziąć udział w mojej sondzie:)))”

    Nie rozumiem. Byłem, myślałem, że wymyśliłaś jakąś sondę, ale mój post jest ostatni.
    Więc czegoś nie trybię.

    Proszę o wyjaśnienie (bez maszyny szyfrującej 😉 )

  13. I to jest właśnie przykład jak się tworzy społeczeństwo obywatelskie. A że nauka nie idzie w las taki obywatel już więcej nic nie powie nikomu o niczym ..choćby nie wiem co !

  14. Dzień KOTA dzisiaj!
    Głaski i pełna micha, a może coś jeszcze….
    Moja kicia biega nie dotykając podłogi, to taki dżoging w jej wykonaniu 😉

  15. Dwa wielkie, lśniące KOTY (Dziunio i Bunia) pożarły miskę schabowych z myszy, a teraz żądają pieszczot. Z okazji Dnia KOTA życzę Wam, kociarze stu lat z KOTAMI.

Leave a Reply