Felietony

Udręki leniwej pisareczki

Lepiej Rozgarnięta Umysłowo Koleżanka opieprzyła mnie za bezpłodność twórczą. Bo nic nowego do poczytania na blogu.
Inna zaś, w kolorze rudym, zrugała za nieodebranie telefonu.

Z ludźmi tak jest, że im nie dogodzisz.
Powtarzam więc swoją mantrę:
Jak nie staniesz, dupa z tyłu.

Lepiej Rozgarniętej wyjaśniam, że płody mojej twórczości idą w tej chwili do katalogu o nazwie Dziunia na uniwersytetach.

Rudej zaś nie będę się tłumaczyć, bo musiałabym przyznać tym samym, że mam obowiązek odbierać wszystkie telefony.
A nie mam.
Takiego obowiązku.

Obie je kocham serdecznie i wypraszam sobie wszelkie oczekiwania pod moim adresem.

Tu kolejne z moich ulubionych powiedzonek:
Oczekiwania są źródłem bolesnych rozczarowań.

Jeśli zatem czujecie się mną rozczarowani, jest to stan wytworzony przez wasze własne nadmierne oczekiwania.
Nie mam z tym nic wspólnego.

Ja tylko siedzę na dupie i piszę.

Miał rację mój sympatyczny kolega dziennikarz zauważając, że raczyłam zadebiutować w wieku, w którym inni coś tam, coś tam.
Jakieś kupony odcinają, czy inne przyjemne czynności wykonują na siedząco. A nawet na leżąco.

Jak się jest obibokiem i leniwą krową, nic się nie odcina, tylko się ceruje skarpetki i zbiera chrust.

A potem się siedzi na dupie i pisze, pisze, pisze.

I nie odbiera się telefonów w kolorze rudym.
I nie pisze się zajefajnych kawałków na blogu.

Uwaga, teraz będzie najlepsze! – pewnego ranka przestraszyłam się, że zabraknie mi… słów.

Że jak będę je zużywać na pisanie felietonów, to mi zabraknie na książki.
Tymczasem obiecałam, że napiszę Dziunię na uniwersytetach oraz Wymarzony dom Dziuni.

I chcę dotrzymać słowa, a przecież jestem w podeszłym wieku, psia mać, już chylę się ku demencji.

Otwieram przed wami serce, żebyście zobaczyli na własne oczy, jak można zidiocieć!

Przecież wiem, że im więcej piszę, tym więcej słów mam we łbie!
Doświadczam tego od lat, a nie mogę się pozbyć lęku, że pewnego dnia pod czaszką zastanę tylko biały szum.

Pewnie chwytacie, że nie chodzi mi o same słowa (bo jak zabraknie, to sobie stworzę nowe ze ścinków starych), tylko o to, co mam do powiedzenia za ich pomocą.
Obawiam się, że nie będę miała już nic do powiedzenia, bo powiem wszystko, co wiem.

W dodatku wiem przecież, że nic nie wiem.
Dowiaduję się wszystkiego, kiedy zaczynam pisać.

Czy usprawiedliwiłam wystarczająco głupio swoje milczenie na blogu?
Pozdrawiam was serdecznie.
Luzik.

19 komentarzy

  1. …usprawiedliwione, jak najbardziej. Chyba znam tę rudą.

  2. … nacisnal mi sie zly klawisz i poszlo bez dokonczenia, wiec teraz dokoncze. Tworczosc wymaga skupienia wiec dobrze, ze od czasu do czasu cos uslyszymy od Ciebie. Jak mi za malo, to czytam wczesniejsze wpisy i tez dobrze robi. Nastepna Dziunia bedzie, wiec to cieszy i to jest najwazniejsze. Moze kilka zdjec, ktore ciesza serce Aniu ? Takie skromne zyczenie. Tak w wolnym czasie, nieduzo.Pozdrawiam

  3. Najważniejsze, że o nas nie zapominasz i masz świadomość, jak wszyscy bardzo czekamy na Twoje słowa, i wbrew temu, co piszesz, że “czekiwania są źródłem rozczarowań”, w tej kwestii i tak nic nie zmienisz… i tak będziemy oczekiwać:-)
    Może posunęłam się za daleko, pisząc te słowa przez “my”, ale nie sądzę, aby ktoś mógł się ze mną nie zgodzić.
    Wybaczcie, jeśli jest inaczej:-)
    Pozdrawiam cieplutko i cierpliwie oczekując mam gdzieś rozczarowania:-)

  4. A drugiego lenia kuksnij z lekka pod żeberka, niech się trochę spręży:-)

  5. “Wymarzony dom Dziuni”- to trzecia część powieści!!!
    Ależ się cieszę, że już gdzieś tam w twojej głowie piszą się dalsze losy Dziuni.
    Pisz i nie marudź, bo stara jestem i mogę nie doczekać wydania 🙂

    A Łysy to teraz rąbie drewno na zimę, to nie ma co liczyć na nowe fotki 🙂

  6. e tam, od Hrabala poczynając (debiut w wieku lat 49, moim zdaniem bardzo młodo, czyli mam czas) znalazłoby sie paru takich, co to nie jak wybrańcy bogów debiutowali – nieodmiennie dla mnie pocieszenie :)czekam na kolejne części Dziuni, łaknę ich, jak kania dżdżu 🙂

  7. Jak to opieprzyła- miło poprosiła lub delikatnie zasugerowała – ale z jakim efektem !!! :))
    Dziunia Dziunią ale newsy na blogu muszą być bo tylu nas czeka – prawda Amka1220 ?
    Pozdrowienia i uściski dla wszystkich oczekujących “czytaczy”.

  8. Jak miło, że ktoś mnie tak popiera dosłownie!!!:-)
    Dzięki:-)
    Racja, racja i jeszcze raz racja!!!

  9. Tak między nami mówiąc (nikt nie podgląda?) to nie ma milszego komunikatu dla mnie niż “weź coś wreszcie napisz“.

    Zadziwia mnie nieodmiennie, że chcecie czytać to, co ja piszę, ale grzecznie przyjmuję ten fakt do wiadomości. Jako jedno z niewyjaśnionych zjawisk, przed którymi pokornie chylę głowę.

    I będę się spinać, bo może jestem za bardzo rozpięta, czy co?

    Obiecywam i pozdrawiam Was bardzo serdecznie.

    A, miałam się pochwalić: poszłam sobie na spacerek i wróciłam z torbą… prawdziwków. Będzie królewskie jadło że ho, ho!

  10. No z tymi prawdziwkami to teraz przesadziłaś!

    Nie pisze się o takich cudach ludziom “z miasta”, zapracowanym w biurach, czy innych takich tam, którzy nie mają lasu pod nosem…

    To takie niesprawiedliwe…:-(

    Ania, miałaś nie gotować!!!! Cha, cha, cha…

    Powiem tylko tyle, teraz wyłącznie od siebie… ja nawet nie mogę się doczekac Twojego komentarza, a co tu mówić o całej reszcie…

  11. Nie gotowałam, wyrzuciłam na kompost. Robaczywe były. Lepiej się czujecie, Ludzie Z Miasta?

    Dziś był prawdziwie jesienny dzionek: słońce i chłodny wiatr, zapach zaoranej ziemi, liści suchych a ciepłych od słoneczka, pajęczyny na twarzy i pająki we włosach. Fakt, do lasu mam 100 metrów. I żadnego biura w promieniu kilkunastu kilometrów.

  12. Do-do, Ty nie czekaj na nic, tylko kurde DEBIUTUJ. Wprawdzie do mego wieku jeszcze Ci daleko, ale masz już chyba pod deklem przynajmniej jedną mocną opowieść!

  13. Pod mój dekiel to lepiej nie zaglądać 🙂
    A co do wieku – nie aż tak znowu daleko, z jednej dekady jesteśmy.

    I CZEKAM na kolejne “Dziunie”.

    Jesień w dzień jeszcze tak nieśmiało powiewała, za to po zapadnięciu zmroku przestała się czaić.

  14. Ja lubię zaglądać pod dekle.
    Każdy ma tam jakąś intrygującą opowieść, czasem romans, czasem thriller a czasem całkiem piękny poemat…

    U mnie dziś pod deklem migrena w pełnej krasie. Nieprzytomność i dreszcze. A planowałam… oj, tam, kogo obchodzi, co ja planowałam:)

  15. Obchodzi, obchodzi:-)

    Migrena to najgorszy ból, jaki może się przydarzyć.
    Znam, wiem, współczuję, ale… jeśli mogę coś poradzić… przetestowałam.
    Wiem, że rzadko bywasz w Warszawie, ale gdybyś akurat, to pokuś się o zrobienie kilku km więcej i podjedź do apteki o. Bonifratrów na Sapieżyńskiej.
    Mają tam świetne ziółka na bóle migrenowe.
    Nie leczą przyczyny, ale przeciwbólowo działają IDEALNIE!!! Ból ustępuje w ciągu kilku minut. GENIALNE!!!
    Dla Ciebie sama bym tam pojechała, kupiła, wysłała… byleby tylko migrena nie przeszkadzała w pracy twórczej i, nie chcąc wyjść na skrajną egoistkę, w ogóle w bytowaniu.

  16. Ja tam nie jestem Anią rozczarowany, a ręcz odwrotnie – jestem oczarowany (wiem, że nie rozpoczyna się zdania od “ja”. Ja rozpoczynam 😉 i co?)
    Taka częstotliwość pisania jak najbardziej mi pasuje. Gdyby było częściej, to nie “smakowałoby tak bardzo” i znudziłoby się szybko. A jeśli nie, to byłoby/wydawałoby się takie pospolite. A na pewno Lepiej Rozwiniętej Umysłowo Koleżance 🙂

    Telefonów też nie lubię, choć przyznaję, że jak ktoś dzwoni, to odbieram. Wyobrażam sobie jak ja bym się vqrvił jakby ktoś nie odbierał telefonu ode mnie 🙂
    Ale ogólnie to nie lubię dzwonić, nie lubię telefonów , nie lubię nawet jak ktoś przy mnie rozmawia przez telefon, konta nie ładowałem już bardzo dawno. Nie mam wprawdzie zbytnio pieniędzy, żeby je załadować, ale zauważyłem, że dobrze mi z tym, jak dodzwonić się mogę co najwyżej na nr alarmowy 🙂
    Każdy kto do mnie dzwoni wie, że musi utrafić na moją dobrą wolę, i musi przyjąć do wiadomości, żę kiedy mówię, że już mi się nie chce gadać, to… naprawdę mi się nie chce i kończę (obojętnie czy to ja dzwoniłem, czy ktoś)
    Taki ze mnie sqrvysyn 😉

  17. Co do felietonów, to niczego nie oczekuję. Nic na siłę 🙂
    Fajnie jak jest coś nowego, ale jak nie ma, to… nic się nie dzieje (nie będę mówił, że też fajnie 🙂 )
    Ja w ogóle jakiś dziwny jestem, tak widzę 🙂

  18. Rozpoczynam zdania od tego, co mi się podoba, podobnie jak Ty, Rollins.
    I kto mi co zrobi? Ę?

    Ja odbieram telefony, pod warunkiem, że słyszę jak dzwonią. I jeżeli jest zasięg. A jak nie, to jak mam niby wiedzieć, że jakaś dusza jęczy? Znaczy dzwoni? Telepatycznie? Psychopatycznie? Patycznie?
    W tym rzecz, że ludzie z miasta nie kumają, że tu trzeba czasem iść kilkaset metrów,żeby zadzwonić.

    Nie martw się Rollins, tu są sami ‘dziwni”. Mniej dziwni udali się do innych obszarów myślowych:)

    Amka, dziękuję za info o ziołach na łeb. Akurat ktoś mi będzie mógł dostarczyć.

    Buźka, Ludzie

Leave a Reply