Łagroturystyka
Uwaga, last minuta!
Otwieramy sezon pod hasłem "Warsztaty kurpsiowskie we wsi Ciemna Woda" Po ponad trzech latach wnikliwych studiów regionalnych mamy już koncepcję aktywnego wypoczynku. Klient nasz pan, ale my wiemy lepiej czego mu trza.
Wariant pierwszy:
Dojazd: suwalską, szczycieńską, janowską, zdziwojską, leśną, żwirówką, miedzą i na lewo.
Samochody zostawiamy na parkingu pod sklepem w Zdechłem. Opłacona przez nas mafia z Wielbarka starannie się nimi zajmie. O wykupie porozmawiamy pod koniec turnusu.
Czego nie warto brać: ubrań (dajemy nasze, stoją w sieni gotowe spodnie i wierzchnie, nie prane), mydła, kart bankomatowych i w ogóle najlepiej niczego.
Przykład atrakcyjnych zajęć w terenie:
Dzień zaczynamy o 6.00 wypiciem piwa za sklepem w Zdechłem. Następnie panie udają się gotować kapustę a panowie stać pod płotem i gapić się na przejeżdżające samochody oraz turystów rowerowych i pieszych. Gapimy się spode łba i komentujemy obleśnie.
Około południa na okolicznych polach odbędą się warsztaty "walenie konia". Będziemy prowadzić konia ciągnącego ciężką maszynę rolniczą. Zaczynamy frazę od "wie stara!", nastepnie wznoszącym się sznaps-barytonem składamy wiązanki, np. "ty p.. ku..je.wie!" Metodycznie walimy konia po grzbiecie i intonujemy znowu: " k.. zas. twoja je.. w d.. mać."
Nastepnie zmęczeni udajemy się pod znajomy sklep, gdzie nabywamy drogą kupna lub na zeszyt składniki aperitifu: piwo, wino, wódkę i szklankę. Szklankę można też wypożyczyć. Przekąską: salceson babuni – mięsa różne, włosy babuni, dodatki regionalne mielone.
Zataczając się i wydając poryki idziemy następnie w kierunku przeciwnym do zamierzonego. Kładziemy się w rowie tak, żeby głowa leżała na jezdni.
Późnym popołudniem odnajdujemy drogę do bazy i idziemy na obiad.
Panie wyrzucają gotowy obiad świniom i psom obrzucając panów dźwięcznymi inwektywami. W międzyczasie miały bowiem warsztaty na temat komunikacji za pomocą ograniczonej ilości słów i onomatopei.
Panowie wracają pod płot gapić się jak wyżej.
Panie mogą wziąć udział w warsztatach dojenia krów, które trzymamy dla was odpowiednio brudne i ubłocone.
Zajęcia nocne:
Polecamy nocny wywóz śmieci do lasu, wyścigi na ciągnikach bez świateł (oryginalne, lata 60-te), integracja z ludnością miejscową (tylko sztachety, kije bejsbolowe zostawiamy w domu!), ściganie sarny na pastucha 220 wolt, wyrąb drzew u sąsiada. Piwo, wina miejscowe i wódka bez ograniczeń.
To – oczywiście – tylko przykład. Wasze doświadczenia będą dużo bogatsze i pełniejsze.
W tym wariancie wypoczynku zapewniamy wam doznania autentyczne i miejscowe, a nie jakieś tam fontanny, kurde, oczka wodne, maciejkę. U nas wąchacie, jecie, widzicie i słyszycie to, co jest oryginalne i tutejsze, z dziada, pradziada aż do wnuka, prawnuka, znaczy tradycję. Nawet kupe robicie na brzegu lasu tak, żeby drugą razą w nią wleźć.
Wariant drugi: wpłacić pieniądze na nasze konto i jechać nad morze, bo my tu obcych nie lubim.
sierpień 2004