Dziunia – część druga idzie w świat

Wszelkie fragmenty drugiej części Dziuni, plączące się po tym blogu zostały ukryte.
Tak, to oznacza, że Dziunia znowu poszła w świat.
Mogę zatem ogłosić (zameldować?) wykonanie zadania.

Umowa z wydawcą (WAB) nie pozwala mi publikować żadnych dziuństw z części drugiej, ale – a kuku! – mam już cztery rozdziały części następnej. Pod roboczym tytułem Syndrom Sczezłego. Tam też się dzieją różne paskudne rzeczy, które domagają się opisania. We właściwym czasie opublikuję jakieś fragmenty, zakładając, że kogoś to obchodzi. Rzecz w tym, że nie mogę się tej Dziuni pozbyć, cały czas mi zawraca głowę; a pisz, a opisuj, a jeszcze to, a jeszcze pstro.

Planowałam zacząć tworzyć katastroficzną opowieść makrelistyczną*, taką w duchu socjo-psycho-fiction, kijozawracalną.
No, ale jak mam pisać to, co chcę, skoro cały czas tylko: a pisz, a pisz, a pisz.
A kysz! – wołam, ale Dziunia wciąż tu jest.
I domaga się, żeby o niej pisać.

Mam jakieś wyjście? 
I czy w ogóle muszę z tym walczyć?

*makrelizm, inaczej postpudernizm – literacki nurt zawracalny kijem, ręcznie sterowany, za prekursorkę którego zwykło się uważać Stanisławę Nibygembę

30 komentarzy

  1. Granulki, gratulki moja Maderio Pisarko. Pisz co Ci w duszy, sercu i umyśle gra.

  2. Och, Joanno Mario, lepiej nie. To mogłoby się źle skończyć:))))
    Dziękuję!

  3. Choć sam sens zda się niestosownie bezsensowny:)))
    Pozdrowionka!

  4. Nie było mnie tylko cztery dni (wyjechałam, brak internetu), wracam wściekła i tylko sznurek i na drzewo, a tu taka wiadomość, i znów chce się żyć. Czekam na Dzuinię i gratulacje Aniu.
    A niech mnie drzwi ścisną ! 😉

  5. Niech Cię ścisną, jeśli taka wola Twoja i drzwi właściwość. Roma, dziękuję i pozdrowienia serdeczne ślę.

  6. OOooo będzie Dziunia 🙂

    Gratulacje owacje ;-)))))) Że Autor nie schował się do norki jak niedźwiedź i przespał, lecz napisał coś ciekawego i lekko zabawnego zarazem!!!!

  7. Dziękuje za kierkegaarda. nie wiem skąd wiedziałaś, że wstrzela się w moją potrzebę? zaczytuje się w nim po kawałeczku!!!!!!

  8. Z pewnego punktu widzenia, to Ty, Dorota jesteś babcią chrzestną drugiej części, zakumałaś?

  9. Ja nie wiedziałam, Dżoann. Ale Ktoś tam wiedział:))))

  10. Przespałam, Dżoanno, tyle, że spisałam swoje koszmary. Niektóre faktycznie można uznać za zabawne, skoro już musimy się bawić:)

  11. Widze,ze się swietnie bawicie Dziunią. A mnie nie do śmiechu. Chętnie bym się dowiedziala od jakiegoś mądrali co to za rodzaj autyzmu. Ta wiedza moglaby się przydać paru Dziuniom.

  12. Ale wciąż: tym, kto się bawi najlepiej jest sama Dziunia.
    Witam, witam!

    A co do diagnozy, w jednym z rozdziałów drugiej części, już pod koniec, taką diagnozę ad hoc sformułowała Bunia. Dosyć trafna, należy jej to przyznać. Nie mogę jednak zdradzić szczegółów, a to z powodu zapisu w umowie o niezdradzaniu szczegółów:)

    Mogę za to poddać w wątpliwość tezę, że to Dziunia wymaga diagnozy i pomocy. Chyba, że grzecznie przyznamy, że każdy, kto odmawia udziału w zbiorowym obłędzie jest autystyczny, albo ma regularnego pypcia na mózgu. Reszta świata zaś jest niesłychanie zdrowa… na pewno?

    Dziunie, na miłość Prezesową, nie dajcie sobie wmówić choroby!

  13. Miło Cię widzieć PPŻycie:)
    Wszystkich Was miło widzieć, dziękuję, że o mnie pamiętacie!

  14. Babcią chrzestną! Ale numer! No, jestem 🙂 Dumną babcią chrzestną!

  15. Aniulka, gratuluje , ciesze sie i czekam na chwile kiedy bede “ja “trzymala w reku.
    Serdecznie pozdrawiam

  16. Dobre pytanie Zenia, KIEDY?
    Może jakiś przybliżony termin publikacji Aniu, to zacznę odliczać dni 🙂

  17. Na pytanie “kiedy” istnieją co najmniej trzy odpowiedzi, moje kochane dziuniofanki:

    1. Bóg raczy wiedzieć.
    2. Diabli wiedzą.
    3. Wydawca jeden wie…

    Proszę wybrać właściwą – niepotrzebne skreślić, potrzebne podkreślić.

    Serdeczności Wam ślę!

  18. Pikfe, a wiesz jeszcze jakieś fajne rzeczy????? A powiesz?????

  19. Ano wiem 😉 Uważaj, bo mówię.

    Będziesz miała więcej kotów.
    Groszek już większy nie urośnie 😉
    Napiszesz trzecią część, bo ona chce się napisać.

    I jak?

  20. fantastyczne wieści…!!! zacieranie rąk, oprócz oczywistej i natychmiast odczuwalnej korzyści płynącej z ciepła, przyniosło dziuńczyną emanację… 🙂 gratulacje!

  21. Ewka, ale sama powiedz, czy to nie zadziwiające, że ta emanacja (dziuniość) sama będąc czymś paskudnym, przynosi czytającemu przedziwną korzyść, coś na kształt przyjemności?

    A nawet, (o Niebosa!), radość! I ciepło od zacierania rąk!

    Rozwijam nieco ten wątek w trzeciej części dziuniolosów.
    Bo takich przypadków jest więcej, nazywam je (uwaga, bełkot): pseudooksymoroniczności.

    Najprostszym przykładem pseudooksymoroniczności jest kiszona kapusta – pyszna obrzydliwość. Jeszcze ciekawsze są te, które występują w matematyce, ale zatrzymam je chwilowo dla potrzeb powieści:)))

    Pozdrowienia!

  22. hmmm, w takim razie jestem absolutna masochistka (moze nawet z niewielka, acz wyrazna domieszka ‘sado’)… 🙂 Wychodzi nawet na to, ze nieco… skomplikowana (!), wdziecznie zawieszona w swojej patologii miedzy kiszona kapusta a wyzsza matematyka! i… – musze sie przyznac – uwielbiam stan osobistego ‘wypaczenia’, ktory na zlosc niektorym (to wlasnie ‘sado’) – bardzo mnie uszczesliwia…! 🙂

    niecierpliwie czekam na mozliwosc zaglebienia sie w spietrzone dziuniolosy…

    Pozdrawiam! 🙂

  23. Trafiłam tu bezpośrednio nieomal po zamknięciu ostatniej strony pierwszej części życia Dziuni. A tu widzę- sami swoi, znajomi, tyle, że ja akurat nie jestem niczyją ani przyjaciółką, ani nawet bywalczynią literackiego, ach, ogródka. Ale chyba jakoś potrzebuję całą tę zmasowaną falangę patologii, która się Dziuni przytrafiła, skomentować, bo się po mnie książka przetoczyła jak Konarmieja. Tak że, Pani Anno Autorko, śpieszę donieść, że chociaż to i owo zdążyłam w życiu przeczytać, a i nawet zdarzyło mi się pomyśleć na różne okołoegzystencjalne tematy, Dziunia poruszyła mnie bardzo i teraz taka poruszona siedzę nad michą truskawek i zastanawiam się, czy truskawki w słonej wodzie to dobry pomysł. Innymi słowy, chyba mnie to rozśmiesza, skoro mnie nie zabiło…

  24. Ach, bo to wcale nie jest literacki ogródek, tylko koci zagajnik, dla każdego, kto zechce się tu wpisać kupa mięci.
    Dziękuję za tę informację, każda reakcja czytelnicza jest dla mnie prezentem, gwiazdką z nieba i zawsze jestem wdzięczna, że komuś się chce tu zajrzeć i coś do mnie napisać. Kup amięci.

    Serdecznostki!

Leave a Reply